wtorek, 28 lutego 2023

Pabianice – miasto aglomeracji łódzkiej.

Miasta ościenne łodzi są połączone z nią samą komunikacją kolejową, tramwajową i autobusową. Wśród tzw. miast satelickich znajdują się Pabianice (32,99 km² powierzchni), drugie co do liczby mieszkańców miasto aglomeracji łódzkiej. Najwyżej położony punkt miasta znajduje się pod lasem miejskim i osiąga on 203 m n.p.m.
    Pabianice startowały na przełomie X i XI w. jako osada śródleśna nad rzeką Dobrzynką. O historii wszelakiej aż do czasów współczesnych można doczytać wśród wielu ciekawych źródeł, a teraz zapraszam na krótki spacer ulicami Pabianic. Niedaleko w prawdzie zawędrowałam, ale co zobaczyłam i czego doświadczyłam, tego nie oddam.

Przy ulicy Zamkowej.

Zwykły spacer dał mi wiele skojarzeń i przyrównań do mojej rodzinnej Łodzi. Zabudowa podobna, ulice nawet takie same, miasto łączy w sobie piękno kamienic z wielkim potencjałem, które zasługują na remont (ale wiadomo o co chodzi), oraz ceglana perełka wzniosłej fabryki zmiksowanej obecnie z nowoczesnością, a także urokliwy zieleniec.




I tak sobie myślę – gratka dla mnie. Naprawdę spodobało mi się to miasto. Architektura sakralna, choć swe wnętrza dla mnie miała zamknięte, swe wdzięki okazała zadowalające.

Kościół św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty i św. Wawrzyńca Męczennika

Najstarszy kościół w Pabianicach i jeden z najstarszych w archidiecezji łódzkiej.

Na dłużej zaabsorbował mnie inny podobnej klasy budynek. Równie ciekawej urody z czerwonej cegły i niestety tak samo zamknięty na cztery spusty.

Kościół św. Floriana Męczennika

Murowana jednonawowa budowla neoromańska z lat 1898-1900, na zewnątrz ładna dzwonnica. Zadbany teren, kwiatki w rabatach – bardzo przyjemnie mi się tam spacerowało. Dokoła zabudowa ceglana, nie mogłam się oprzeć, by nie fotografować wszystkiego.






Zostaniemy jeszcze przy ceglanej zabudowie. Jak wspominałam, architektura fabryczna istnieje w Pabianicach i stała się komercyjna częścią miasta, co rzutuje na coraz większą popularność.

Dawna, monumentalna, neogotycka tkalnia zakładów Krusche & Ender

Hotel, SPA i centrum handlowe "Tkalnia" na wielkim obszarze starej fabryki. Brzmi całkiem po łódzku, prawda? Znana z „Ziemii Obiecanej” Andrzeja Wajdy, potężna przędzalnia z 1891 roku, naśladuje na pierwszy rzut oka średniowieczne zamki warowne. (Podobieństwo do zamku w elewacji frontowej, ale zdjęcia nie wyszły. Mam nadzieję w przyszłości poprawić ten błąd.)
W te mury tchnięto nowe życie i wyszło na medal.



Wnętrze galerii handlowej.


Rzeka Dobrzynka.

Rzeka przepływa pomiędzy obiektami pofabrycznymi.

Dostałam się też w miejsce mniej turystyczne, ale spektakularne, jeśli ktoś lubi chodzić po ruinach. Urbex ma u mnie uznanie i o ile da się kulturalnie wejść (zasady urbex'u to nie okradać i nie dewastować), korzystam i zaglądam w te ciekawe miejsca. Zawsze wtedy poluję na najlepszy kadr.
Zauważyłam, że budynek przeszedł wstępną rewitalizację, ale niestety wandalom udało się już przedostać. Wygląda na to, że cała praca poszła w niwecz, są potłuczone i pomazane szyby. Nie wiem czy remont został kontynuowany, to nie są świeże zdjęcia, nie miałam możliwości zajrzeć tam ponownie przy kolejnej wizycie.

Stara brama na zewnątrz.

A chwilę później już po drugiej stronie.









Dwór obronny
dawne centrum administracyjne włości pabianickich

Ta istna perełka pochodzi z lat 1565-1571, pierwotnie budynek stanowił siedzibę regensów kapituły krakowskiej.
Styl późnorenesansowy z cegły (wielka szkoda, że otynkowano, bo ten, tylko paskudnie nazbierał brudu), jednopiętrowy z ryzalitowymi narożami, zwieńczony attyką (jedną z najpiękniejszych w Polsce) z otworami przez które przechodziły rzygacze. Posiada baszty z okienkami strzelniczymi. Na parterze sala z rokokowym kominkiem z XVIII wieku.
Unikatowe, jedyne w regionie łódzkim polichromie (porównywalne z wawelskimi) znajdują się na parterze. Są ukryte pod tynkiem. Planowano je wydobyć, ale koszt takiej zabawy to ok. 1 miliona zł. Na to niestety zabrakło.
Trzeba by tam kiedyś wpaść.








Pomnik Jana Długosza.


„Prządki” – rzeźba umieszczona na dawnym biurze zakładów Krusche & Ender

To co kobieta trzyma w dłoni to nie są lody na patyku, ani wata cukrowa. Prządki stały się symbolem Pabianic, więc nie ma żartów. Sprawa jest poważna.
Wg rzymskiej mitologii prząśniczki przędły nić ludzkich losów, a dla Pabianic są niczym innym jak symbolem przemysłu włókienniczego. W Pabianicach podkreślały one rolę kobiet w tymże zawodzie.
Budynek pochodzi z XIX wieku, ma dużą bryłę pełną neorenesansowych i neobarokowych detali.
Obecnie w budynku działa bank.


Na ulicy Zamkowej znajdziecie jeszcze sporo ciekawych kamieniczek i myślę, że warto byłoby nawet jeszcze bardziej zanurzyć się w to miasto, bowiem już przez okno samochodu zobaczyłam dość, by przystać na taki pomysł.


Jednym z piękniejszych miejsc, które z całą pewnością przykują Waszą uwagę jest "Lewityn".

Lewityn - MOSiR

Oferuje mnóstwo pomysłów na rekreacyjne spędzenie czasu. Od SkateParku, po park linowy i wiele innych atrakcji, a jeszcze więcej możecie się spodziewać w sezonie letnim, dlatego warto zajrzeć na stronę ⏩ Lewityn Pabianice.




Kiedy zastał nas zmierzch, zachód słońca po prostu oczarowywał. Nie ma sensu strzępić słów, sami zobaczcie:





















Dosłownie odleciałam. ;)

9 komentarzy:

  1. Mój chłopak pochodzi z tego miasta i w tamtym roku pierwszy raz byłam w jego rodzinych stronach, park Lewityn mnie zachwycił, choć byłam bardziej poludniowa pora,ale piękne miejsce do spacerowania i relaksowania się. Niesamowity zachód słońca Wam. Się trafił, te kolory i intensywność, cos niesamowitego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pabianice kojarzą mi się... no własnie, z celulozą, ale nie pamiętam - z produkcją waty? Podpasek? Zeszytów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszukałam, to pewnie o to chodzi: https://www.zyciepabianic.pl/informacje/historia/bylismy-papierowa-potega.html

      Usuń
  3. Mój komentarz w eterze...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam bodajże, że nazwa miejscowości jest mi znana, ale nigdy nie byłam, a architektura ciekawa.
      Zdjęcie ze skrzydłami wymiata!
      jotka

      Usuń
    2. Bo mało to zna region Łodzi. W teorii znanej powszechnie - nic tu nie ma.

      Usuń
  4. Byliśmy jacy byliśmy. Żeby porozmawiać trzeba było się spotkać bo większośc z nas nawet tradycyjnego telefonu nie miała. Wszystko się organizowało bez użycia Google. Przez co mózg bardziej musiał się gimnastykować. To tak w wielkim skrócie.

    Jeśli chodzi o Łódź to poznałem w Warszawie koleżankę właśnie z Łodzi. Razem byliśmy na kilku wycieczkach i spacerach. Wycieczkach miejscowych. Raz nawet wzięła swoje dzieci i byliśmy w Twierdzy Modlin. W tym roku mamy sie tez .spotykać. No i może razem do Wilna pojedziemy ? Bo jest kolej z Warszawy. WŁodzi byłem trzy razy. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkania twarzą w twarz, a nie pisanie wiadomości. I papierowe listy ręcznie pisane. Tęsknię za tym, bo nikt już nie pisze. Kiedyś miałam kilku korespondentów.

      Łódź się zmienia, nie wiem jak dawno tu byłeś, może dałbyś się kiedyś zaskoczyć przy kolejne wizycie. ;)

      Usuń