sobota, 9 kwietnia 2022

Willa Leona Allarta

Budynek z 1882 roku. Mieszkał w niej francuski fabrykant wraz ze swoją rodziną. Léon Auguste Amédée Allart był bardzo zamożny, posiadał też Order Narodowy Legii Honorowej i Order Leopolda.
Był filantropem. Ponadto nie tylko fabrykantem, ale też konsulem Belgii. Posiadał fabryki w Roubaix i w Łodzi. Został też merem Roubaix.
Ta ważna szycha pozostawiła po sobie piękny dom, który dziś niestety jest nawiedzany przez uliczne poczwarze.

Widok z ulicy przez furtkę.

Architektura klasycystyczna, gzymsy, boniowania, pilastry z kapitelami w porządku jońskim. Facjatka z attyką i wolim okiem.



Od podwórza ryzalit zwieńczony tarasem, facjatka w formie trójliścia.

Tutaj jeszcze front.



Furta ogrodowa za willą.




Królewski tron.

Witraże widać nieco z zewnątrz, powstały w stylu art déco. Podobno zachowały się wewnątrz obrazy olejne prezentujące sceny z życia wiejskiego i ziemiańskiego. Trudno powiedzieć czy dziś nawet fajansowa umywalka nie poszła w straty zabytkowej architektury i sztuki, bo obiekt jest otwarty i nie muszę dodawać, co tam się w tej chwili dzieje. Wystarczą dwa kadry wnętrz na parterze. Więcej nie chciałam widzieć, serce bolało.




– Wewnątrz rezydencji zachowały się elementy sztuki neoklasycznej oraz art deco, jak na przykład witraż oraz balustrada w klatce schodowej – mówi prof. Krzysztof Stefański z Uniwersytetu Łódzkiego.

Tutaj możecie poczytać więcej na temat wnętrza i przede wszystkim zobaczyć zdjęcia zanim budynek stał się meliną: artykuł z dziennika łódzkiego

Obecnie willa jest własnością prywatną, wpisaną do rejestru zabytków. Dodam od siebie, że jest też meliną i śmietniskiem.

Autorka.

3 komentarze:

  1. Rzeczywiście serce boli gdy widzi się taką /kiedyś/ wspaniałą willę w takim opłakanym stanie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo to smutne, kiedy tak wspaniały obiekt staje się meliną i niszczeje, tyle historii, kultury i materiału, gdyby się tylko chciało o to zadbać!
    A tak - można mieć tylko nadzieję, że właściciel jednak postara się zamknąć posiadłość i zajmie się renowacją. Nie ułatwiają tego jednak też przepisy o zabytkach - wszystko razem może prowadzić do tego, że właścicielowi bardziej się opłaci doprowadzić budynek do ruiny, a następnie zgłosić do wyburzenia, po czym wybudować tu coś nowego, innego... No przykro, architektura wspaniała!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie, ktoś to przecież kupił, to jest własność prywatna. Aż się wierzyć nie chce. Chyba pan się w kosztach przeliczył.

      Usuń