Lokomotywy na bocznym torze – nikomu niepotrzebne, stare z łuszczącą się już farbą. Żelazo pokrywa rdza, w oknach brakuje szyb. To łódzkie cmentarzysko pociągów.
Kolej na tych ziemiach posiada smutną historię. Swój początek miała w czasie II wojny światowej, stworzyli ją Niemcy rękami Żydów zwożonych z getta łódzkiego. Wielu z nich poniosło śmierć i zostało pod torami na wieki. W ten sposób powstał jeden z największych w Polsce kolejowych terminali towarowych.
Urbex to nie wandalizm – nie okradamy obiektów, nie niszczymy, nie wyłamujemy drzwi czy okien, celem wejścia do środka. Złotą zasadą jest ukrycie adresu zwiedzanego miejsca po to, żeby utrudnić dostęp wandalom.
Dr Adam Sitarek, historyk łódzkiego getta w publikowanym na łamach gazety "Wyborczej" reportażu, napisał: "Zwłoki Żydów leżą pod torami. Mieszkańcy Olechowa wciąż żyją na grobach".
Obok stoi ceglana wieża ciśnień, która została zbudowana w 1942 roku. Zbiornik żelbetowy, płaskodenny, pojemność – 500 m3, wysokość – ponad 30 m.
Teren jest ściśle chroniony, ponieważ wandale dostali się tutaj prezentując cały swój poziom inteligencji. Lokomotywy są pomazane, a szyby powybijane. Gdzie nie udało się im dostać, wyważyli zamki. Pełno szkła, butelek i puszek. Ogólnie dość niebezpiecznie.
Spodziewając się tego, miałam na nogach wysokie glany. Na podeszwach wzmacnianych śrubami, można się pokusić o swobodny spacer pomiędzy tymi maszynami.
Ponieważ miejsce jest powszechnie Łodzianom znane (a przynamniej zainteresowanym), trudno mówić o zachowaniu w sekrecie adresu tego miejsca, ponieważ w Internecie wypłynęło wiele artykułów na temat tego cmentarzyska.
Byłam na nim w czasie, gdy ani jeden znak nie informował o tym, że jest tutaj zakaz wstępu (pan ochroniarz twierdził inaczej, ale serio, nie zauważyłam żadnej tabliczki zakazu zbliżając się w niniejsze miejsce), widziałam tylko informację o tym, że teren jest monitorowany.
Nie planując niczego złego, spokojnie weszłam pomiędzy lokomotywy i zaczęłam je fotografować. Nie byłam jedyna, ojcowie zabierają tu swoich synów. Czyżby jakieś miejsce męskiej inkantacji?
Gdy dokończyłam zaplanowane zdjęcia, to właśnie wtedy pojawił się pan ochroniarz. Zamieniliśmy kilka słów i odeszłam w zapomnienie.
Cmentarzysko doskonale widać na mapie Google. Z pewnych źródeł wiem, że liczba lokomotyw znacznie zmalała. Cyklicznie są zabierane i zamieniane w puszki.
Aktualnie chyba już się tam nie podejdzie, ochrona prężnie pilnuje miejsca ze względu na wandali i rabusiów, którzy regularnie rozkręcali lokomotywy na złom.
Wieża robi wrażenie, lokomotywy mniej. Zbyt młode na zabytki, zbyt stare by kursować, złom po prostu, choć dla wielu maszynistów pewnie sentyment.
OdpowiedzUsuńjotka
To są wraki przeznaczone na złom, nie napisałam, że to jakieś szczególne eksponaty. Ale na pewno perełka dla miłośników urbex i zdjęciowego tła "post apo".
UsuńZnam ludzi, którzy pasjonuje się wszystkimi lokomotywami, oj, boli ten widok .
OdpowiedzUsuńWow! Mega intrygujące miejsce!
OdpowiedzUsuń