niedziela, 4 czerwca 2023

Famuły Poznańskiego.

Urbex to nie wandalizm – nie okradamy obiektów, nie niszczymy, nie wyłamujemy drzwi czy okien, celem wejścia do środka. Złotą zasadą jest ukrycie adresu zwiedzanego miejsca po to, żeby utrudnić dostęp wandalom.

Chociaż o tym miejscu wiedzą w zasadzie wszyscy, bo część tego wielkiego obiektu już została odrestaurowana i odpowiednio zmodernizowana. Obecnie w skrzydle kompleksu już mieszkają nowi lokatorzy. Warunki znacznie się polepszyły, można mówić o godnych mieszkaniach.

Historycznie obiekt to prawdziwa perełka Łódzkiej Spółki Infrastrukturalnej i unikalny projekt mixed-use, jak żywcem wyciągnięte z opowieści o fabrycznej Łodzi.
Dwu i trzy-piętrowe, ceglane budynki pierwotnie posiadały wspólne klatki schodowe i toalety. Standardowe mieszkanie miało około 35 m² i składało się z pokoju, kuchni i spiżarni.

Łódzkie domy familijne (tzw. "familiaki") ufundowali najwięksi ówcześni fabrykanci, Scheibler i Grohmann oraz Poznański. Wybudowali oni famuły dla robotników pracujących w ich własnych zakładach.
Jest to wspomnienie czasów kiedy budowało się nie tylko w celach użytkowych, ale również by budowla była po prostu ładna. Szczególiki, zdobienia, wykończenia, drobiazgi, z których składa się atrakcyjna całość.
Dziś znaczna część to nadal pustostan, do którego niestety dobrali się już wandale, ale przyszłość rokuje wspaniale.













Miejsce ma się stać nowoczesnym obiektem wielofunkcyjnym (głównie mieszkaniowym). 58 mieszkań oraz hostel z 41 pokojami na wynajem przez aplikację. 14 lokali użytkowych na parterze, oraz ok. 2 tys. mkw. dla biur.
Nacisk został położony na ekologię obiektu. Roślinność pojawi się między budynkami oraz na nich (kwietne łąki, drzewa, trawniki rekreacyjne, zielone dachy i ściany, ogród deszczowy). Instalacja fotowoltaiczna ma to wszystko zasilić, do tego ma powstać maszyneria odzysku wody szarej i zbiornik na deszczówkę, a także system ogrzewania z rekuperacją i instalacja ograniczająca zużycie wody w toaletach.

Budowa podobno ma ruszyć już w tym roku, więc była to ostatnia akcja na urbex'owe zwiedzanie i zaznajamianie się z przeszłością.
    A jak było kiedy jeszcze zamieszkiwano całe famuły? Gazeta Dziennik Łódzki rzuciła światło na lata, które pogrążyły tę ulicę w cieniu. Polecam wywiad ⏩ Starzy mieszkańcy tęsknią.

Najlepsze w tej przygodzie jest to, że marzył mi się urbex z prawdziwego zdarzenia. Byłam bywalczynią rozmaitych pustostanów, małych, parterowych domków, ale nigdy nie udało mi się wejść do takiego kolosa. Krążąc wokół budynku mówiłam na głos "Boże, niechże jakiś drzwi zostaną dla mnie otwarte..." I zastałam – na oścież – w dwóch klatkach. Naszwendałam się do syta.






























































1 komentarz: