Księży Młyn pierwszy raz prezentowałam Wam na blogu po spacerze w lutym. Wtedy opowiedziałam o tym miejscu wszystko co wiem od strony historycznej, dziś więc nie będę zabierać Wam na to czasu, pokażę Wam to samo miejsce, tyle że w zielonej i kwitnącej odsłonie.
Chociaż moją miłością jest jesień, przyznam szczerze, że Księży Młyn w kwiatach wygląda po prostu pięknie.
⏩ Czytaj więcej: "Księży Młyn. Enklawa z XIX wieku."
Ogródki pod oknami. Nie widać, bo bluszcz tak pięknie urósł. |
Alejki spacerowe prowadzą przez osiedle mieszkalne. W ceglanych domach żyją ludzie mający zmysł i serce do roślin. W oknach korytka pełne kwiecia, pod oknami otoczone siatką i bluszczem, małe ogrody dopieszczone w każdym detalu.
Sporo kwitnących skrzynek i donic. |
Czyste zakamarki. |
Porządne ulice. |
Pamiętam za młodu, że wchodzenie na podwórka, gdzie stały obskurne komórki, nie było przyjemnym doznaniem. Wszędy błoto, raczej klimat przygnębiający, ale wystarczyło chęci i odpowiedniej ilości par ludzkich rąk, by i te podwórka odmienić o 180 stopni.
Dziś mamy tu piękne ogrody.
Na Księżym Młynie powstało swego czasu sporo kawiarenek i restauracyjek, jest nawet Winoteka. Latem wystawiane są na zewnątrz stoliki z krzesełkami, alejki zamieniają się w atrakcyjny kącik do spędzania wolnego czasu.
Księży Młyn zaczął tętnić życiem.
Otoczenie się zmieniło, ale ludzie pozostali Ci sami. Czy ich jakość życia się poprawiła? Napisałam powyżej, że wcześniej było tu obskurnie / co miałam na myśli? Przecież przychodziłam tu z rodzicami jako dzieciak i zawsze mi się tu podobało. Cisza, taka inność, stara cegła. Nie przeszkadzało mi wówczas, że nie było bruku, gdzieniegdzie błoto i ogółem niezbyt prestiżowe miejsce. Dziś ono stało się jedną z wizytówek miasta, powstały liczne lokale, przychodzą tu ludzie z całej Łodzi, by spędzić rodzinnie czas.
Czy mieszkańcom jest lepiej? Na to pytanie mogą odpowiedzieć tylko oni sami. Ja jestem jedynie powierzchownym obserwatorem i szczerze powiem, że podobało mi się wtedy i podoba mi się teraz, choć jest inaczej.
Stare porzekadło mówi, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I gdybyś teraz weszła w to błotko i w te komórki to chyba by ci się jednak nie podobało:)
OdpowiedzUsuńPo tym jak zobaczyłam rewitalizację osiedla, pewnie masz rację. Ale nie sądzę, by zapuścili te podwórka przy tej ilości kawiarenek etc. Są to teraz chlubne uliczki, mimo wszystko, reprezentacyjne i dbają o to nie tylko mieszkańcy, ale i miasto.
UsuńMam takiego dziwnego ducha w sobie, że w każdym błocie i zniszczonej elewacji, widzę potencjał i podoba mi się to, więc możliwe, że zachwyt by pozostał. ;)
Takie ukwiecone podwórka i skwery od razu poprawiają humor:-)
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak. :) Natura wkradająca się do urbanizacji jest fenomenalna.
Usuń