piątek, 26 lipca 2024

#escapełódź – ruiny PAŁACU TARŁÓW W Podzamczu Piekoszowskim – urbex. | 1/7

Jest to moja podróż urodzinowa, tym razem wybraliśmy się w kieleckie. Powiadam Wam, mit o tym jakoby w kieleckim piździło, jest nieprawdą.
Jest to wycieczka jednodniowa.

🚣 Z Łodzi trasę samochodem przejeżdża się w 2,5 h (153 km)
📍 Urodzinowa wędrówka na jeden dzień – przystanek 1/7

Jakby ktoś pytał, skarpetki kupiłam w Carrefour'ze, ostatnia para za 0,50 zł. Były tego warte.

Dla fanów urbexu, budynek ma idealny klimat. Oczywistym mankamentem jest zaniedbanie, aż się prosi o opiekę nad tym zabytkiem. Nawet jeśli miałby pozostać w formie ruin, mógłby stać się cennym punktem wycieczek.
Satysfakcjonująca liczba zakamarków, zarówno podziemnych jak i tych na powierzchni. Na piętro już wejść się nie da, po schodach został jedynie ich zarys w obu wieżach.





Umocniona rezydencja magnacka.

Postawił go w latach 1649–1655, wojewoda san­do­mier­ski i lu­bel­ski, Ja­n Alek­san­der Tarło herbu Topór - najbogatszy z rodów magnackich w Polsce. Człowiek ten był nie tylko arystokratą, ale i me­ce­nasem sztu­ki, literatą i dy­plo­ma­tą.
Jego drugą żoną była An­na Czar­torys­ka.

Mieszkali tu do ro­ku 1842. W późniejszych latach budynek przechodził z rąk do rąk. kiedy następnym właścicielem został Kazimierz Sosnowski, zastał budynek w opłakanym stanie, dach przeciekał, ogólnie wszystko wyglądało znacznie gorzej...
Przyszły lata sześćdziesiąte, kiedy spłonęły dach i piętro. Nie odbudowano go, ale dalej mieszkano na parterze.

14 lat później zamieszkał tu Józef Paszkowski, jednak 6 lat później wyprowadził się, a mieszkańcy zaczęli rozkradać budulec.

Nastał wiek XX. Nowy właściciel Romuald Kozłowski podjął się prac konserwatorskich, ale zmarł i remont przerwano.

W roku 1921 obiekt odziedziczyła rodzina Dobrzańskich, która mieszkała w nim do 1952 roku.

Ostatecznie pałac przeszedł na własność Skarbu Państwa.








Okolica.

Wzgórze na którym stoi pałac otaczają mokradła, a dalej rozciąga się panorama na otwarte, piękne tereny.
Od południowej części istniał ogród ze stawem i altaną.



Architektura.

Barok w zarysie włoskim, kamienno-ceglany z detalami obronnymi. Wieże mają charakter ozdobny, dwie z nich były klatkami schodowymi.
Detale wykonano z piaskowca i marmuru.

Niestety obiekt niszczeje, gdyż ludzie zrobili sobie z niego śmietk, szalet, miejsce do ognisk i biesiadowania. Stale podpisują się z wyrazami głupoty nieodzownej, co widać na szlachetnych murach.



Na piętro wejść można, klatki schodowe w wieżach to nie jedyne wejścia na górę. Zalecam jednak ostrożność i dobre buty z twardą podeszwą. Wszędzie leży pełno gruzu i szkła.












Podziemia są również dostępne, ale jak zwykle zapomnieliśmy zabrać z domu latarek. Standard.






Równie ciekawe były pomieszczenia zewnętrzne, gdzie strop już całkiem się usypał, ale pozostały ładne kształty ścian i mnóstwo zieleni.
Można sobie wyobrazić doskonałą rewitalizację w postaci zielonych ogrodów pośród czerwonych murów. To już prawie tak wygląda.






🔜 Następny przystanek podróży, już wkrótce. 

6 komentarzy:

  1. Lubię takie klimaty;) odkrywanie zapomnianych budowli i zakamarków, a przy okazji odkrywanie lokalnej historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to lubię. Ma to swój urok w przeciwieństwie do wielu komercyjnie prowadzonych terenów ruin.

      Usuń
  2. Ciekawy obiekt, choć w takich przypadkach nie łażę po piwnicach i strychach, chyba że ktoś pilnuje i zapewnia , że bezpiecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba ocenić najpierw czy może przejść. Jakakolwiek wątpliwość każe zawracać. Tutaj nie miałam wątpliwości, solidna konstrukcja.

      Usuń
  3. Nie do końca moje klimaty, więc pozwolę sobie co innego skomentować - ale pięknie się prezentujesz (męska część czytelników będzie mieć na czym oko zawiesić :)) Miałam też pytać, jak to się stało, że masz taką imponującą opaleniznę (wiem, że nie lubisz intensywnego słońca), ale po innych wpisach i ujęciach widzę, że to chyba tylko tak padające światło?
    PS
    Nadrobiłam wszystkie zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem opalona i to dość mocno. Tam gdzie jestem w całym kadrze, widać chyba najlepiej. Efekt szlajania się. Opaleniznę złapałam szwendając się albo jeżdżąc na rowerze po Łodzi i okolicach. I powiem tak – efekt może jest, jak w ubraniach jestem, ale dupa blada. 🤣🤣

      Usuń