Zahaczyliśmy o trzy ciekawe miejsca obficie grzeszące urodą i ciszą, znakomite na różnorodne formy aktywności, aby wyrwać się z obowiązków codziennego życia. Dla relaksu, dla rozrywki i dla własnych hobby. W tym ukryły się moje trzy pasje: eksplorowanie, fotografia i rower. A wszystko to bez wyjeżdżania z Łodzi, wolnym popołudniem po pracy.
Ruszamy!
RUDZKA GÓRA (230 m n.p.m.)
Jest to pozostałość polodowcowa. To ciekawie ukształtowane wzniesienie ma około 11 ha powierzchni. Mnóstwo szlaków do uprawiania cross-country, downhill, saneczkarstwa, a w sezonie zimowym nawet skoków narciarskich.
U podnóża góry stoi bacówka z drewna przywiezionego z bieszczadzkich lasów.
Stoi tu całoroczny tor saneczkowy, który oparty jest na grawitacyjnym systemie zjazdu. Ma długość 580 m. W niektórych miejscach sanki rozpędzają się do 50 km/godz.
Pamiętam swój zjazd sprzed lat, to była świetna zabawa. Możliwe, że jak nadarzy się okazja, pójdę to powtórzyć!
RUDA WILLOWA (ZESPÓŁ PRZYRODNICZO-KRAJOBRAZOWY)
Pierwszy raz byłam tu zimą w lutym i już wiedziałam, że na pewno tu wrócę, bo miejsce ma niesamowity klimat – taki jak lubię i naprawdę dobrze się tu czuję. W dodatku niedaleko płynie Ner, a woda to zawsze plus.
Ruda to dawniej osada fabryczna, a potem miasteczko. Łódź połknęła je w 1946 r., wówczas stała się osiedlem. Wtedy narodził się problem z nazwą ulicy, która niegdyś nosiła imię Stefana Żeromskiego, ale Łódź już posiadała ulicę jego imienia, więc wymyślono, że nazwą ją od tytułu powieści tegoż pisarza: "Popioły".
Właściciele z Warszawy w XIX wieku dokonali parcelacji tychże ziem na sprzedaż. Nabywcami głównie byli fabrykanci żydowskiego i niemieckiego pochodzenia, m.in. Teodor Steigert.
Piękne wille, w większości drewniane, są niestety słabego stanu technicznego (a nadal mieszkają w nich ludzie), są przykładem rzadko widywanej w naszym kraju architektury.
Byłam w stanie podać adres niektórych domów, część z nich mi umknęła (tabliczki albo mapa), ale łatwo można je znaleźć – wszystko w zasięgu jeden ulicy.
Cały Las Ruda-Popioły ma 65 ha, a są tu nie tylko wille, lecz bogaty starodrzew i nawet stuletnie sosny.
Początek XX wieku. Był to dom letniskowy.→ |
Popioły 52/58
1900 rok. Willa letniskowa należąca niegdyś do Karola Goepperta (właściciel Fabryki Kapeluszy Filcowych). |
Przerobione na komórki, albo altanki z drugiej strony, otwarte na małe ogródki. |
Popioły 36
Początek XX wieku. Willa należąca niegdyś do „Hygieja" Romana Saurera. Mieszkał w niej ówcześnie szwajcarski dentysta. |
Niezamieszkała połowa willi, pozwoliłam sobie zajrzeć do środka. |
Popioły 49/51 Dawny dom letniskowy Teodora Steigerta
Został wybudowany w stylu szwajcarskim (ok. 1900 r.), nawiązującym do architektury z alpejskich kurortów co potwierdzam, bo faktycznie skojarzył mi się z tamtejszymi domami w górach.
Ma bogatą snycerkę.
Jest jednym z zaledwie 2 tego typu budynków, które przetrwały w naszym mieście (drugi to willa Ludwika Meyera na Brusie).
Willa którą poniżej widzimy, to dom letniskowy, mimo to, lokatorzy mieszkają tu cały rok. Domu nigdy nie ocieplono, ponieważ jest wpisany do rejestru zabytków i okryć go nie wolno.
Po śmierci Teodora dom został odziedziczony, ale wybuchła wojna, zaś po niej, obiekt zaadaptowano na szkołę, a potem dom dziecka. W latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku, przearanżowano go na funkcje mieszkalne. Uzyskano 30 mieszkań.
Jakiś czas później pożar strawił poddasze, na całe szczęście nikomu nic się nie stało. Dom częściowo wyremontowano i utworzono mieszkania komunalne.
Internet informuje, że: obiekt nie został podłączony do wodociągu, kanalizacji oraz gazu. Mieszkańcy korzystają z ulicznego hydrantu oraz toalety na podwórzu, gaz zaś pobierają z butli. Nieuregulowany stan prawny nieruchomości skutkuje brakiem inwestycji w obiekt oraz pogarszającym się stanem technicznym.
Gdzieś w lesie:
Mrożące krew w żyłach historie opowiada się także o lesie Ruda Popioły. Według opowieści przeszłość tego miejsca była niezwykle dramatyczna. W jednej z willi niemieckie wojska miały dokonać mordu na pracujących tam robotnikach. Inna historia mówi o grupie dzieci ze szkoły podstawowej, które niedługo po zakończeniu wojny wyszły ze swoją nauczycielką na spacer i… ślad po nich zaginął. Podobnie jak po kobiecie, która ulicą Popioły próbowała skrócić sobie drogę do domu.Przerażające opowieści o lesie musiały mieć wpływ na mnogość relacji wystraszonych turystów, które co jakiś czas pojawiają się w obiegu. W internecie można znaleźć m.in. historię kobiety, która przed jedną z willi ujrzała mężczyznę z oczami pozbawionymi źrenic. Inna opowieść mówi o parze, której samochód nagle zaczął poruszać się na boki i koła jakby odrywały się od ziemi. W lesie słychać też podobno płacz dzieci, a spacerując, można poczuć zapach zgniłego mięsa. Odwiedzający to miejsce wspominają też o tym, że podczas przechadzki czuje się czyjąś obecność za plecami…
Ner. |
Stawy - początek. |
Pierwszy staw widziany z górki. |
Myslę, że dla tej wyprawy stosowniejszy byłby tytuł: "Rowerem po wertepach" :-)
OdpowiedzUsuńCzy las to wertepy? Chyba raczej ścieżki. ;)
Usuńp.s. tak, był w spamie...
Ścieżki to też wertepy :-)
UsuńWertepy bardziej kojarzą mi się z drogą bardzo wyboistą, a nawet nie do przejścia.
UsuńNa ubitych ścieżkach też są nierówności i trzęsie.
UsuńCo Ty, wszędzie byś asfalt chciała? O_o
UsuńWyobrażam sobie, jak musiały wyglądać te domy w czasach swojej świetności!
OdpowiedzUsuńWidywałam takie domy za granicą, jak nowe, zadbane i co najważniejsze dla lokatorów, z potrzebnymi przyłączeniami, normalnie toalety tam już były. Chodzi o remonty nie ingerujące w zabytkową konstrukcję. Ciekawe, że inne kraje to potrafią, a tu się czeka, aż taki drewniany zabytek sam runie.
UsuńWspaniałe te drewniane i nie tylko wille. Lubię taką architekturę. Nawet jeśli teraz jest zaniedbana i niezamieszkała. Wszelkie rzeki i zbiorniki wodne też lubię.
OdpowiedzUsuńJest zamieszkała.
UsuńWoda zmienia oblicze miejsca. Z nią takie zielone tereny nabierają wartości. :)
Rower to jest to! :)
OdpowiedzUsuńPiękne są te wille, szkoda, że popadają w ruinę... Chyba bałabym się w nich mieszkać w obecnym stanie.
Pacierz przed każdą burzą....
UsuńRowerem co prawda nie jeżdżę, ale podziwiam tych, którzy pokonują długie trasy. Przy okazji zwiedzają i odkrywają ciekawe miejsca.
OdpowiedzUsuńTak, jak TY to czynisz🤗🚲
Wyobrażam sobie, jak te budynki wyglądały kiedyś!
Pozdrawiam serdecznie🍀😊🌻
Miejsca piękne i idealne także do spacerów. Spory las, ciekawe ścieżki, rzekłabym - malownicze, bo my tylko główną ulicę przejechaliśmy, a w ten las należałoby się jeszcze zagłębić. Przy innej okazji na pewno to zrobimy. :)
UsuńI czy to jeszcze miasto czy już wieś zwana miastem?
OdpowiedzUsuńMiasto.
UsuńTakie cuda niszczeją, serce się kraje! To XXI wiek, a ludzie nadal jak na kazachstańskich stepach żyją, wstyd po prostu.!!!
OdpowiedzUsuńTrzeba bić na alarm, tylko przy tej polityce, gdy samorządy są bezsilne i ciągle ubożeją...
Tragedia, prawda? Problemem nie jest tylko Ruda. Jeszcze wiele starych kamienic ma takie warunki i są to w większości mieszkania socjalne i to jest koszmar. Dlatego nigdy się nie zdecydowałam na to, by się starać dla siebie o mieszkanie od miasta, jak jeszcze panienką byłam.
UsuńCiekawe miejsce! Pewnie i latem i zimą jest tam pięknie!:-)
OdpowiedzUsuńZimą nie bywa różnie, można zjechać z górki na d... ;P
Usuń