środa, 15 maja 2024

W maju jak w gaju czyli WAPIENNIKI.

Turkusowe jezioro, którego barwa przywołuje w mojej pamięci liczne wyprawy zagraniczne, to raczej rzadki widok w Polsce. W tym tkwi wyjątkowość powiatu piotrkowskiego.
Miejscowość startowa czyli Sulejów była kiedyś częścią Małopolski jako osada, a konkretniej prywatne miasto opactwa cystersów.
Jest blisko, bo zaledwie 64 km od Łodzi. Godzinka do pełnego pięknej natury terenu spacerowego.


Sulejów cieszy się bogatą historią. Wiąże się ze szlakiem handlowym ze Śląska i Wielkopolski na Ruś czyli Wielkie Księstwo Kijowskie. To w tutejszym opactwie wojska polskie odpoczywały w drodze pod Grunwald.

Opactwo cysterskie w Podklasztorzu również warto odwiedzić.


KOŚCIÓŁ ŚW. FLORIANA w Sulejowie

Zanim ruszyliśmy na szlak, zajrzałam do kościoła Św. Floriana. Niestety przystrojony do komunii, był dostępny jedynie zaglądając przez kratę.

Powstał w latach 1901–1903 w stylu neogotyckim, ale istnienie parafii sięga tak naprawdę XII wieku, gdy stanął tu drewniany kościół. Wtedy książę Kazimierz Sprawiedliwy wstawił tu relikwie św. Floriana.
Czcić szczątki, to dla mnie obrzydliwa sprawa...

W latach 1620-1671 postawiono na miejscu tego obiektu kościół murowany. Był jednak za wąski, niekształtny i zbudowany ze złego materiału.
Potem w XIX wieku trochę go rozbudowano.





A tak opisywał odnowiony kościół Lucjan Rudnicki:

„nie było piękniejszego kościoła niż stary kościół w Sulejowie (…)nie było piękniejszej Matki Boskiej niż w ołtarzu głównym tego kościoła.”,

„naprzeciwko ambony stała rzeźba Madonny z wyłupiastymi oczami i pokrzywionym dzieciątkiem”.

– źródło: książka „Stare i Nowe”


Wierzących przybyło w wieku XX. Wybudowano więc nowy kościół, taki jakim widzimy go dzisiaj.



Kult maryjny mnie nie przekonuje, ale lubię oglądać architekturę sakralną.
Stare freski, strzelisty styl budowli, ten charakterystyczny zapach...


WAPIENNIKI

Wapienniki są blisko, prowadzi do nich prosta droga, a potem to już od Ciebie zależy, czy nasycisz się widokiem z przydrożnego brzegu, czy też pójdziesz dalej dookoła i poznasz piękno jeziora z każdej strony.
A jest na co popatrzeć.




Wapienniki to dawny kamieniołom wapienia, po prostu zalany wodą. Maksymalna głębokość zbiornika wynosi 13 m, przejrzystość wody jest zadowalająca, dlatego nurkowie przyjeżdżają tu z całej Polski, by oglądać zatopione elementy kopalni.










Dzięki ekstra czystości wody, można obserwować żyjące tutaj ryby. Obowiązuje tu zakaz kąpieli, ale w sezonie turystycznym nie przestrzega się tego. Ludzie pozostawiają tu masę śmieci.

Zbiornik jest prywatny dlatego można się spodziewać, że kiedyś właściciel nie wytrzyma tego dziadostwa i ogrodzi jezioro.








Spacer wokół jeziora nie jest specjalnie wymagający, ale polecałabym mimo wszystko nie iść w klapkach.

W maju jest tutaj jak w gaju – istotnie, brzegi porasta mnóstwo intensywnie ubarwionych kwiatów.

Łubin jest trujący, lecz po obróbce nadaje się do spożycia. Np. w krajach śródziemnomorskich, nasiona tej rośliny są sprzedawane w słojach w zalewie solnej. Z nasion można zrobić mąkę.


Na szczęście w maju wszystkie plaże są puste i można napawać się urodą miejsca i zapachem czystego powietrza. Czytałam na blogach podróżniczych, że w lecie brzegi są zaludnione, a powietrze śmierdzi mieszaniną grillowanego jedzenia.

Podejrzewam, że letni urok to nic w porównaniu ze złotą jesienią na tle tego turkusu, zwłaszcza w słońcu. A może zimowa biel śniegu?



Teoretycznie mapa wskazuje, że przejście dookoła jeziora to nic prostszego, oczywiście dalej pojawiły się dziwne zjawiska terenowe jak znikająca droga, czy brak drogi. Plan zakładał dojście do drugiego jeziora, które może nie jest tak zjawiskowe, ale warte wędrowania.
Trochę dzikszy, mniej dostępny, ale ktoś zbudował na nim pomost.




TERENY RZEKI PILICY:





Drugi zbiornik:




Teren kopalni, na który zajrzałam. Nikogo nie było w pracy:






6 komentarzy:

  1. Zdjęcia w plenerze przypominają klimaty nadmorskie:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ piękne kolory! Ta żółć fantastycznie komponuje się z turkusowym jeziorem. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam dziko rosnącego łubinu!

    Co do relikwii, to w irlandzkim mieście Drogheda jest na "wystawie" w kościele głowa arcybiskupa Olivera Plunketta. Brr!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okropne rzeczy. O_O Brak jakiejś takiej humanitarności...

      Usuń