piątek, 21 marca 2025

Stare i nie całkiem zapomniane | zakamarki miasta | Łódź totalnie bez cukru.

Są takie miejsca, w które się nie zagląda. Czasami peryferyjne zaułki potrafią zaskoczyć niesamowitą architekturą. W większości nadal mieszkają ludzie i jest to nierzadko dramatem takich rodzin, bo stan techniczny mieszkań, pozostawia wiele do życzenia. Domy, które mogły być chlubą, rozpadają się, ledwo trzymają pion, przeciekają...

Dziś totalnie bez cukru.

Mamy XXI wiek, a zabudowa przypomina nierozwinięte miejscowości, w których echa zamierzchłych czasów, drążą dziurę w budżecie jak kornik tunele w pięknym, zabytkowym kredensie. Niektóre są już nie do załatania, a mebel sypie się dalej.



Aleksandrowska 176

Dom, który widzę bardzo często z samochodu i od dawna chciałam tam zajrzeć. Na takie eksploracje podjeżdżam zawsze komunikacją, żeby nie myśleć o miejscu parkingowym, czy o tym gdzie bezpiecznie zostawić rower, dlatego bez samochodu i bez jednośladu – spokojnie dalej na piechotkę.

Komunalna kamienica pod nr 176 z rzadko spotykanym w tak niskich budynkach dachem mansardowym.
Widok z ulicy Tatarczanej na elewację podwórzową - widzimy tutaj pseudoryzalit.





Plonowa 18

Znalezione przypadkiem na jednej z rowerowych wycieczek z przewodnikiem. Niestety nie mieliśmy tu przystanku, a wielka szkoda. Wróciłam więc przy okazji odwiedzin powyższej kamienicy, bo to blisko.

Zwróćcie uwagę na tabliczkę z nazwą i numerem ulicy, jest tam coś ciekawego:

"Własność J. Witos"

Znajdywałam w sieci różne imiona pod tym nazwiskiem, ale żadne nie było na J.
Intrygująca zagadka... 🧐 Natomiast ogólnie Witosów w Łodzi trochę było, jednak żadnych konkretnych powiązań z tym adresem.
Obiekt stoi zamknięty na cztery spusty.

X K.MO oznacza 10 komisariat Milicji Obywatelskiej.






Tartaczana 10

Drewniany budynek wielorodzinny. Na parterze, oryginalne okiennice.
Jeżeli tam ktoś mieszka, to jest jakaś cholerna pomyłka. Dom, który podpiera się na wspornikach, jest oklejony papą – łatwo domyślić się jego szczelności – jeszcze stoi na tzw. słowo honoru.

Ulica Tartaczana należała do osady Mikołajew. Prowadziła do ul. Aleksandrowskiej, jak obecnie. Zabudowa wzdłuż niej była drewniana.
Przed II woj. światową, ulica nosiła nazwę Strzelecka.
W roku 1946, osadę Mikołaje włączono do Łodzi i wówczas nazwano Tartaczaną. Została przedłużona w 96' i połknęła ulicę odchodzącą od ul. Rojnej, która zwała się Mieczysława Kozara-Słobódzkiego. Dziś ulica zabudowana jest nowymi domami.




A teraz teleportujemy się na inny kraniec miasta. Była to spontaniczna akcja zdjęciowa, zupełnie nieplanowana, jechałam rowerem na Stoki w zupełnie inne innym celu.
Ale że starej zabudowie nie umiem się oprzeć i generalnie mam tak, że nie omijam okazji (jeżeli mi się nie spieszy), to nawet telefonem cyknę zdjęcie.



Nowogrodzka 2

Zaintrygowała mnie murowana dobudówka, która wizualnie powiększyła oblicze tego domu.
Była możliwość spojrzenia na rewers, więc skorzystałam. Widok niebieskich toalet dał do myślenia. Tu nie ma łatwych warunków mieszkaniowych.





Mazowiecka 65

Bardzo spodobał mi się ten dom. Taki dworek, jakie często widuje się w skansenach, lecz są one prawie jak nowe, odmalowane, cieszą oko.
Tutaj warunki raczej nie cieszą mieszkańców, toaleta na podwórku, kiedyś nic nowego, dziś poniżej miejskiego standardu.

Do mieszkaniowy z działką.
Od 1929 r. aż do śmierci mieszkał tu Józef Starczewski. Był tkaczem, lecz losy pokierowały nim inaczej, trafił do III batalionu 1 Pułku Strzelców Polskich we Francji.
W czasie II wojny światowej, wywieziono go na roboty do Niemiec. Powrócił do Polski po 5 latach, trafiwszy do obozu pracy w kamieniołomach w górach Harzu. Tam spotkał swego syna, który uciekł z obozu i schronił się w Łodzi.



Mazowiecka 45

Również ciekawy, wyobrażam sobie wygląd tego domu, kiedy jego zieleń była czysta i intensywna.
Stare czasy na takich ulicach, musiały być niezwykle barwne. Żal mi bardzo, że podobne miejsca niszczeją.





Pomorska 258/260

Bardzo stary, kompletnie zrujnowany i raczej już niezamieszkały dom.





Stoki

Zielony zakątek w pobliżu ulicy Lawinowej, szumnie zwany parkiem, pozbawiony charakterystycznej infrastruktury, raczej zagajnik, w którym żyje milion ptaków, a nawet rosną stare drzewa.
Pomnik przyrody jakby wpółżywy...


Pomnik przyrody.

I to z czego m.in. słynie ten region, to woda, po którą często przyjeżdżają Łodzianie z całego miasta.




Teleportujemy się na Złotno. Tam ukrywają się dwie interesujące lokacje.

Pługowa 27/29

Od dłuższego czasu myślałam, że dom jest niczyi, dopóki nie zobaczyłam, że wewnątrz ktoś ma składzik.
Do domu przynależy dość duży teren.
Ciekawe jest, że ulica w tym miejscu zwęża się, co sugeruje, że kiedyś był zupełnie inny układ zabudowy wzdłuż niej. Wokół tylko nowe budynki, a ten stary dom niestety jak większość - marnieje, strop powoli się zapada.
Na podwórzu też coś jest składowane. Śni mi się, że to surowce na odrestaurowanie...

Jest to dom mieszkalny jednego z wielu gospodarstw dawnej kolonii Żabieńca.







Nie tak daleko, zupełnym przypadkiem znalazłam drewniany wóz, ale tu już adresu Wam nie podam.
Szukajcie, a znajdziecie.




Życzę wszystkim dobrego i udanego dnia. 💋

7 komentarzy:

  1. pseudoryzalit musiałem sprawdzić, co to jest, bo słowo dla mnie nowe, do tego trudne...
    drewniany dom pomalowany na zielono... nie wiem, ile takich domów jest w Łodzi, ale jak taki widzę, to uparcie mi się kojarzy stary serial "Daleko od szosy"... w którymś odcinku główny bohater wynajmuje pokój w takim domu... przy okazji powstaje ciekawa sytuacja, bo gospodyni wynajmująca próbuje chłopakowi wcisnąć do łóżka swoją córkę... ten się przed tym broni, niby wie, co chodzi, niby udaje że nie wie, ale sytuacja nabiera rumieńców, a raczej mocno chłodnie, gdy się okazuje, że on ma swoją narzeczoną i na dniach biorą ślub... ten ślub jest skromniutki, w gronie najbliższych przyjaciół jedynie, za to gdy młoda para wraca do domu, wtedy nagle się okazuje, że najemca lokalu już tu nie mieszka...
    na ostatniej fotce tak to wygląda, jakby furmanka stała na dachu... w sumie nic specjalnego, kiedyś na wsiach robiono takie kawały, że rozkładano komuś wóz i składano już na górze... ale przedostatnia fotka wyjaśnia, że jednak źle mi się wydawało...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pochwała brzydoty, ale nie do końca, bo wyobraźnia podpowiada , jak kiedyś owe budynki musiały wyglądać.
    Szkoda ich, niedocenione marnieją...

    OdpowiedzUsuń
  3. Duża kolekcja domów, które kiedyś musiały być piękne.
    Mnie najbardziej szkoda tych drewnianych. Sporo ich w moim mieście urodzenia- Zgierzu.
    Z zazdrością patrzyłam na odnowione i piękne drewniane domy w Supraślu- bliźniaczym mieście Zgierza. Ubolewam, że po domach tkaczy w moim mieście nie ma śladu.
    Pozdrawiam wiosennie

    OdpowiedzUsuń
  4. Dochodzę do wniosku, że masz jakieś turpistyczne zainteresowania 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dochodzę do wniosku, że celowo omijasz posty, w których pokazuję ładne, odrestaurowane budynki. Pojawiasz się tylko, kiedy jest taki "bezcukrowy" temat.
      A i mówiłaś, że lubisz urbex. Wszystkie posty z fajnymi wejściami też omijasz. 😆

      Usuń
    2. Nie omijam niczego celowo. Ostatnimi czasy rąbię na półtora etatu i nader rzadko wchodzę na wszystkie blogi. Góra raz na tydzień.

      Usuń
    3. Ja już w ogóle nie wchodzę... Bardzo sporadycznie... Jak mam czas, to wolę pisać u siebie.

      Usuń