W poprzednim wpisie wspomniałam nazwisko: Jarish. Ferdynand Drasche skumał się z Jarishem i podzielili między siebie działkę, był to nieoficjalny układ. Dziś powiemy sobie troszkę o Florianie i jego synu, Alfredzie, którzy na terenie Łodzi wznieśli wspaniałe budynki .
A wszystko zaczęło się od tkacza z Czech, Józefa Jarischa, który poślubił Karolinę Zellner. Zamieszkali przy Głównej 32, wówczas stał pod tym adresem parterowy dom z drewna.
Ich syn Florian był przemysłowcem. Posiadał ręczną fabrykę wyrobów bawełnianych i lnianych przy ulicy Głównej 4. Ów budynek dzierżawił od Jana Zimmermanna. (Budynki już nie istnieją).
W latach 1899-1914 fabryka była już zmechanizowana, a funkcjonowała przy Wodnej 13.
W połowie lat 70-tych dostał się w jego ręce teren przy Piotrkowskiej 153.
Rodzina Jarischów wówczas zajmowała posesję od Piotrkowskiej 153, aż do Kościuszki 88, do czasu wybuchu II wojny.
![]() |
| Sytuacja na dzień dzisiejszy. Lewe kółko to pałac z dziedzińcem, prawe to willa. |
Willa Floriana Jarisha
Piotrkowska 153
Kamienica powstała według projektu z roku 1892, autorstwa Gustawa Landau-Gutentegera.
Dziś w budynku mieści się Urząd Miasta Łodzi jako Centrum Obsługi Mieszkańców Łódź–Śródmieście.
![]() |
| Okazały front willi. Natomiast wejście do Urzędu, mieści się na boku. |
![]() |
| Boczna elewacja willi. |
Pałac Alfreda Jarischa
Kościuszki 88
Pałac został zbudowany w latach 1923-1925. Powstał więc później, bowiem Syn Floriana – Alfred – postawił swą własną rezydencję za willą ojca.
Pałac zaprojektował Karl Seidl z Wiednia.
Fasada jest eklektyczna z elementami neorenesansowymi, neoromańskimi i secesyjnymi. Wnętrza niestety przebudowano po II wojnie. To co możemy jeszcze znaleźć to sztukaterie i witraże Dezyderego Mocznaya z Węgier.
Piękne, drewniane schody są również niczego sobie.
W tym też czasie, utworzono łącznik między włościami syna i ojca.
Obie posesje przylegają do siebie, tworząc na styku malutki, wewnętrzny dziedziniec. Celowo wybrałam się tam w październiku, bo liczyłam na gęsty, czerwony bluszcz, ale jest jak widzicie. Latem jest gęsty, zielony.
Dziedziniec mało kto oglądał osobiście, mało o jego istnieniu wie. Łódź ma jeszcze swoje tajemnicze zakamarki, które potrafią zaskoczyć niejednego mieszkańca.
Między willą, a Kościuszki, rozciągał się niegdyś wspaniały ogród.
To jedno z takich miejsc w Łodzi, w których czas się zatrzymał jak w zaczarowanym domu z baśni.

































Masz rację, może być tajemniczy ogród, może też być tajemnicza willa czy pałac. Cudne klimaty!
OdpowiedzUsuńI jedno z miejsc, o którym wielu Łodzian nie wie. ;)
Usuńto rzecz jasna kwestia nazewnictwa, całkowicie umowna, ale słowo willa jakoś nie chce mi się skojarzyć z takim gmachem...
OdpowiedzUsuńsporo ciekawych detalików pokazałaś, zwłaszcza bezy na suficie szczególnie mnie ujęły...
p.jzns :)
Kiedy jest willa, a kiedy pałac itd. Tłumaczyłam to już. Chodzi o funkcje danego obiektu, nie jego wygląd. Wspólnym mianownikiem będzie budynek reprezentacyjny, a tym określa jego funkcje.
UsuńSkoro mowa o skojarzeniach, mnie te "bezy" skojarzyły się z "pierożkami". :)
tu nie o wygląd chodziło, lecz o rozmiary...
Usuńmnie się te bezy, tak w drugim czytaniu skojarzyły jeszcze z taką głupawą zabawą z lat szkolnych, gdy rzucało się w sufit kulki z rozmoczonego papieru...
Kulki to jeszcze nic, pamiętam, że starsi rzucali podpalone zapałki. Niestety one przyklejały się do sufitu i były okropne, czarne ślady.
UsuńZnajduję dosyć często efekty takich zabaw.
zapałki też pamiętam, już o nich nie wspominałem :)
UsuńKurde, jak ja lubię takie wille i pałacyki... Tylko szkoda, że większość z nich niszczeje bezpowrotnie. Na to się nóż w kieszeni otwiera!
OdpowiedzUsuńnoże też drogie ostatnio...
Usuń