wtorek, 21 października 2025

Włości rodziny Jarish | willa i pałac oraz tajemniczy dziedziniec jak z bajki.

W poprzednim wpisie wspomniałam nazwisko: Jarish. Ferdynand Drasche skumał się z Jarishem i podzielili między siebie działkę, był to nieoficjalny układ. Dziś powiemy sobie troszkę o Florianie i jego synu, Alfredzie, którzy na terenie Łodzi wznieśli wspaniałe budynki .


A wszystko zaczęło się od tkacza z Czech, Józefa Jarischa, który poślubił Karolinę Zellner. Zamieszkali przy Głównej 32, wówczas stał pod tym adresem parterowy dom z drewna.

Ich syn Florian był przemysłowcem. Posiadał ręczną fabrykę wyrobów bawełnianych i lnianych przy ulicy Głównej 4. Ów budynek dzierżawił od Jana Zimmermanna. (Budynki już nie istnieją).
W latach 1899-1914 fabryka była już zmechanizowana, a funkcjonowała przy Wodnej 13.

W połowie lat 70-tych dostał się w jego ręce teren przy Piotrkowskiej 153.
Rodzina Jarischów wówczas zajmowała posesję od Piotrkowskiej 153, aż do Kościuszki 88, do czasu wybuchu II wojny.


Sytuacja na dzień dzisiejszy.
Lewe kółko to pałac z dziedzińcem, prawe to willa.


Willa Floriana Jarisha
Piotrkowska 153

Kamienica powstała według projektu z roku 1892, autorstwa Gustawa Landau-Gutentegera.

Dziś w budynku mieści się Urząd Miasta Łodzi jako Centrum Obsługi Mieszkańców Łódź–Śródmieście.

Okazały front willi.
Natomiast wejście do Urzędu, mieści się na boku.


Boczna elewacja willi.


Pałac Alfreda Jarischa
Kościuszki 88

Pałac został zbudowany w latach 1923-1925. Powstał więc później, bowiem Syn  Floriana – Alfred – postawił swą własną rezydencję za willą ojca.

Pałac zaprojektował Karl Seidl z Wiednia.
Fasada jest eklektyczna z elementami neorenesansowymi, neoromańskimi i secesyjnymi. Wnętrza niestety przebudowano po II wojnie. To co możemy jeszcze znaleźć to sztukaterie i witraże Dezyderego Mocznaya z Węgier.
Piękne, drewniane schody są również niczego sobie.
W tym też czasie, utworzono łącznik między włościami syna i ojca.
























Obie posesje przylegają do siebie, tworząc na styku malutki, wewnętrzny dziedziniec. Celowo wybrałam się tam w październiku, bo liczyłam na gęsty, czerwony bluszcz, ale jest jak widzicie. Latem jest gęsty, zielony.
Dziedziniec mało kto oglądał osobiście, mało o jego istnieniu wie. Łódź ma jeszcze swoje tajemnicze zakamarki, które potrafią zaskoczyć niejednego mieszkańca.
Między willą, a Kościuszki, rozciągał się niegdyś wspaniały ogród.






To jedno z takich miejsc w Łodzi, w których czas się zatrzymał jak w zaczarowanym domu z baśni.

2 komentarze:

  1. Masz rację, może być tajemniczy ogród, może też być tajemnicza willa czy pałac. Cudne klimaty!

    OdpowiedzUsuń
  2. to rzecz jasna kwestia nazewnictwa, całkowicie umowna, ale słowo willa jakoś nie chce mi się skojarzyć z takim gmachem...
    sporo ciekawych detalików pokazałaś, zwłaszcza bezy na suficie szczególnie mnie ujęły...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń