sobota, 2 listopada 2024

Szukaj a znajdziesz.

Jaką nieoczywistość niosą poszczególne osiedla? Co się kryje za fasadami kamienic i jak ich szeregi wyglądają od drugiej strony? Dlaczego warto zaglądać na klatki schodowe?

– czyli Łódź jakiej zwykle się nie pokazuje.

Mam wrażenie, że moja fascynacja Łodzią, ma obecnie swój renesans. Do tego roku myślałam, że wiem dużo o moim mieście, jednak zrozumiałam, że daleka jestem do stwierdzenia, iż nic co łódzkie, nie jest mi obce. Zrobiło się obce im bardziej zaczęłam w nią wnikać samodzielnie...

Tego roku w wakacje wzięłam się konkretnie za poznawanie Łodzi. Sam Internet nic nie da jeżeli nie zacznie się poznawać jej organoleptycznie.
Decyzją na to było ruszenie w miasto za przewodnikami i w tym roku szczególnie to zintensyfikowałam, żeby nauczyć się dwóch rzeczy – historii i odwagi. Dopiero teraz zaczęłam mocniej doświadczać miasta i odważać się na więcej, tzn. samodzielnie szwendać się po zakamarkach i nie bać się, że skądś mogą mnie wyprosić, grzecznie bądź niegrzecznie... Przestałam się tym przejmować.
Można powiedzieć, że obecnie Łódź wyrabia mi charakter. 😂

Świetnym przykładem będzie spacer organizowany przez Łódzki Dom Kultury, po moim osiedlu. Wychowałam się na Bałutach. Po tych ulicach, które za chwileczkę Wam pokażę, szwendałam się jako dzieciak, a mimo to – zobaczyłam na tym spacerze też takie miejsca, o których nie miałam pojęcia. Ten spacer zjadł mi mózg. 😐


Bałuty
Radek "Redman" Stępień

spacer odbył się w sierpniu 24'


1.

Pompa wodna. Możecie się stukać po głowie, ale w życiu nie widziałam takiej fajnej. 😅 Jest to mimo wszystko kawałek historii. Takie obiekty znikają z map wielu miast, a tu jeszcze się uchowała, na zamkniętym podwórku za kamienicą z adresem 📌 Zgierska 85.



2.

Park Struga. To miejsce nie było dla mnie zaskoczeniem, ale przywołało wiele wspomnień. Tutaj moja mama prowadzała mnie na plac zabaw. Tutaj chodziłam do zerówki, przedszkole mieści się na obrzeżu parku. Z tego przedszkola raz uciekłam, bo chciałam się pobawić na placu zabaw w Parku Julianowskim. 😅 Oczywiście miałam ekipę.
Tutaj przechodziłam pierwsze lekcje jazdy na rowerze. Jako już starsza dziewucha, przeprowadzałam tu swoje pierwsze sesje zdjęciowe, jeszcze wtedy aparatem cyfrowym.
W tym regionie najintensywniej ciekałam po dziwnych zakamarkach. Gdybym była starsza, wszystko bym miała na zdjęciach, ale wtedy nie było mi to w głowie. Np. stary drewniak przy Brzóski 43, byłam w środku. Dziś jest zabity dechami w stanie agonalnym.


3.

W tym parku jest Willa Anstadta. Masę zdjęć miałam sprzed 10/15 lat, ale wszystko w formacie cyfrowym poszło do grobu wraz ze starym PeCetem.
Robiłam zdjęcia tej willi w lipcu, zanim się dowiedziałam, że za kilka tygodni pojawię się tam znów z wycieczką.









Następnie ze spaceru:



4.

Dawny Browar Anstadta, na tle tych murów miałyśmy z przyjaciółką sesje zdjęciowe w przebraniach, mnie inspirował wtedy gothic, więc było mrocznie. Czasy liceum albo gimnazjum, nie pamiętam dokładnie.
Wybrałam to miejsce ze względu na cegły. To jak były poukładane – już wtedy miałam świra na punkcie detalu – wydało mi się klimatyczne.
Oczywiście to tylko mury zewnętrzne, do środka nigdy nie weszłam.


Zdjęcia z lipca:





Zdjęcia z sierpnia:


Tak wyglądał ten teren w przeszłości.


5.

Drewniany dom. Budynek, który mijałam serki razy, ciekawił mnie. Historia Łodzi zaczynała się właśnie od takiej zabudowy. Jedna gigantyczna czerwona tablica działała skutecznie, dopóki nie zrozumiałam, że zajrzeć a buszować, to dwie różne rzeczy.
Oczywiście wycieczka nie została wprowadzona na podwórze, bo to już przekroczyłoby wszelakie normy. Zajrzałam: to nic złego. Aczkolwiek podobno podwórze wcale nie jest terenem prywatnym, tablicę wywiesili mieszkańcy, by mieć święty spokój. I to się szanuje. Ze względu na to, nie podaję adresu.

Tak więc wszem i wobec, pierwszy raz w życiu ujrzałam, jak ten dom wygląda od podwórka.





6.

Pompa wodna. Łażąc tędy, jakoś nie zwracało się na to uwagi. Za czasów mojego dzieciństwa, taki widok nie robił wrażenia, to była powszedniość na takich podwórkach.
Obecnie dociera do mnie, że to ginie bezpowrotnie i niedługo zostaną nam już tylko zdjęcia.


A tu pompa z innej ulicy, też Bałuty, tym razem na zamkniętym podwórzu:




7.

Mozaikowy front. Nie jestem pewna czy kiedykolwiek wcześniej doszłam do końca tej uliczki, a to co tu zobaczyliśmy, zaskoczyło mnie bardzo. Lubię detal, inspiruje mnie każdy, mamy tu do czynienia z wykonaną ręcznie przez mieszkańców, ozdobą, kiedy jeszcze ta kamieniczka była zamieszkała.








8.

Kamieniczka ukrywa w chynchach. Kolejne znalezisko, które za moich czasów, zadbane, być może też tak bajecznie porośnięte bluszczem, robiło dobre wrażenie estetyczne.
Dziś żałuję, że nie urodziłam się wcześniej, moje fotografie byłyby ewidentnie wartościowe.
Ale przecież za kilkadziesiąt lat, zdjęcia które robię dzisiaj, nabiorą z pewnością wartości.


9.

Z rzeczy dla mnie bardziej oczywistych, tędy przechodziłam milion razy, drzwi garażowe, moim zdaniem kunszt ślusarski i kolorowy detal na Bałutach. I pierwszy raz słyszałam, jak ktoś inny bardzo to doceniał.

Oto co jeszcze dało mi chodzenie na takie spacery: przebywanie wśród osób, które czują to miasto jak i ja.



10.

Willa na ulicy Srebrnej to też jedno z tych znanych miejsc, ale dowiedziałam się, że dziś są to ⏩luksusowe apartamenty. Za mojej młodości był to dom handlowy.
Willa miejska pochodzi z 1905 roku, pierwotnie należała do fabrykanta Karola Buhle.






11.

Buhle miał swoją fabrykę, zakłady włókiennicze, ruiny stoją nieopodal. Obok powstało osiedle bloków, co uważam za niesmak w stosunku do zabytku.



Środeczek.


12.

A ten ziomek stoi na ulicy 📌 Polnej 15a. Znałam go. Ale po wrzuceniu na FB, okazało się, że Łodzianie widzą go pierwszy raz. 😅


13.

Ciekawostką o której nie miałam pojęcia jest kolorowe podwórko. Powstało z inicjatywy mieszkańców:

Nie mam więcej zdjęć, bo się zafiksowałam na punkcie wejścia na klatkę schodową w pseudoryzalicie... 😅
Niestety zaniedbana, ale jak zawsze powtarzam – z potencjałem. Te okna mnie urzekły.




I CO DALEJ?

Tak się zafiksowałam, że zaczęłam próbować sama w ten sposób poznawać miasto. Problem kilka-kilkanaście lat wstecz polegał na tym, że bałam się. Często trafiałam na jakiś komunikat, że reporter został napadnięty i okradziony ze sprzętu. To były jeszcze te lata, w których wejście w bramę, nie zawsze było bezpieczne. I nie znałam nikogo, kto zechciałby towarzyszyć mi w zwiedzaniu Łodzi w ten sposób. Pojawił się pomysł prowadzenia strony fotograficznej na Facebook, ale wyprowadziłam się z kraju i pomysł zdechł w przedbiegach.

5 lat emigracji. Po powrocie założyłam stronę ⏩Łódź - tutaj żyję i myślałam, że pokazywanie ludziom miasta z pięknej strony, będzie strzałem w dziesiątkę. Nie było. Mnóstwo fotografów i łódzkich influencer'ów pokazuje Łódź w ten sposób (przez różowe okulary wyłącznie). Owszem to jest fajne, miłe dla oka itd., ale czułam się jakbym przykrywała zniszczony stół ładnym obrusem.
Zaczęłam więc poszukiwać inspiracji... Ale miałam jeszcze głód wiedzy, stąd po 2 latach prowadzenia strony w cieniu (kompletnie bez zasięgów), narodził się pomysł na zdobycie szczególnej wiedzy. Uskuteczniłam więc spacery z przewodnikami. I na każdym spacerze znalazło się coś, co mnie zaskoczyło.

Zwykłe zdjęcie szarej kamienicy, mało kogo urzeka. I mało kto wie, jak jest w środku i jak wygląda z drugiej strony. Przetestowałam na TikToku ten temat, tworząc film "AWERS i REWERS". Przyjął się bez cienia krytyki.
Ale skąd w ogóle pomysł na to i kiedy odkryłam, że to mnie po prostu kręci? 😆 Pomysł na temat: "Łódź bez cukru" narodził się na Starym Polesiu.


STARE POLESIE
Radek "Redman" Stępień
spacer z sierpnia 24'

I tu pokażę Wam pierwszy spacer z Redmanem na jakim byłam. Polesie. Nie wiedziałam czego się spodziewać, wydarzenie wyświetliło mi się PRZYPADKIEM na poczet zainteresowania nim przez jednego z łódzkich przewodników, dzięki któremu w ogóle trafiłam na Redmana.

Cała historia mojego wałęsania się po klatkach schodowych, zaczęła się właśnie wtedy w sierpniu na Polesiu. Akurat miałam ten rejon Łodzi na oku, bo wrzucałam w sieć poleskie tipy, więc historia przeczytana, najważniejsze punkty odwiedzone i tyle.
Na niniejszym spacerze dowiedziałam się, że nie znam w ogóle Polesia. 😑 Mózg mi implodował...


Kadry niezgodne z kolejnością przystanków niniejszego spaceru, nieułożone chronologicznie. Opisy zamknęłam w pigułce:


1.


Dawna przędzalnia wełny Henryka Federa oraz Dawna Fabryka "Pollena Ewa".

Zaczęło się od parowej przędzalni wełny na Wólczańskiej, założonej przez Henryka Federa i jego szwagra Jakuba Vivea. 1910 roku przejął je Stefan Angerstein, niestety później uległy one pożarowi.

Jakiś czas później Abram Berliński otworzył tam przędzalnię, obejmując własnością tylko kilka budynków. I wtedy w pozostałej części powstaje fabryka mydeł Hugo Güttela, która po wojnie przekształciła się w wytwórnię kosmetyków „Pollena Ewa”.

Była to wówczas bardzo znacząca firma w przemyśle chemicznym.

📌 6 Sierpnia 15
⏳ Dawniej był to teren nieistniejącej już dzielnicy Wiązowej.


2.


To nic nadzwyczajnego. Prócz zaakcentowanej radości mieszkańców z powodu mieszkania na Polesiu (graffiti), odsłonił się napis, który do pewnego czasu był zaklejony bilbordami.
Stały tu jakieś komórki, ale one spłonęły wraz z plakatami i po tym pożarze ujawniły się owe litery.
Okazało się, że to stary, malowany szyld.

Ot taki niuans z historią nieistniejącej już restauracji.

📌 Gdańska 67 / 6 Sierpnia


3.

Ponad 30 lat żyję w Łodzi, a nie wiedziałam, że można zrobić tu takie fajne zdjęcie:



Pierwsza w Łodzi kamienica z kanalizacją.

Wyobraźcie sobie miasto kompletnie pozbawione kanalizacji. Tak – to była Łódź, dokładnie 99 lat temu.
Pociągnęło to za sobą dramat tyfusu, duru brzusznego i czerwonki. Dopiero w 1925 roku powiedziano temu pass!

Rozpoczęła się budowa sieci kanalizacyjnej. Pierwszym budynkiem jaki podłączono do sieci (1927 r.) była posesja stojąca przy zbiegu ulic Gdańskiej i Kopernika.

Sama kamienica może nie jest arcy fotogeniczna, ale klatka schodowa swą symetrią prezentuje się dość ciekawie.

📌 Gdańska 106


4.

Można powiedzieć, że sytuacja dla mnie prywatnie historyczna. Moja pierwsza kamienica zrobiona kompleksowo, na zdjęciach: podwórze wraz z detalami, rewers obiektu i klatka schodowa. Tylko o fasadzie zapomniałam, nie wiedzieć czemu... 😅😂












Kamienica czynszowa Eliasza Pańskiego z 1903 r.

Z dwutraktową częścią frontową i jednotraktową oficyną boczną. Elewacja jest siedmioosiowa na cokole. Dwukondygnacyjne wykusze zwieńczone frontonami.

Wejścia do pomieszczeń parteru i brama asymetrycznie rozmieszczone. Okna na pierwszym piętrze prostokątne z opaskami w nadprożach, okna ostatniej kondygnacji z łukowymi naczółkami. Ponad gzymsem koronującym fronton, zwieńczony przerywanym faliście wygiętym gzymsem. W polu frontonu owalne okienko w rollwerkowej oprawie. Dach typu mansardowego z niewielkimi lukarnami.

Wystrój elewacji wzbogaca dekoracyjne wykończenie pasów międzyokiennych z motywem kartuszy w rollwerku.

W sąsiedztwie bramy wjazdowej zwraca uwagę portal w formie aediculi, ujęty pilastrami, z tympanonem o polu wypełnionym kartuszem otoczonym wicią roślinną.

📌 Gdańska 77A


5.

A tu mamy niepozorną kamienicę, która dopiero od podwórza imponuje. I to nie byle kamienica.


Pałac Wilhelma Lürkensa

Budowa trwała rok, pałac oddano do użytku w roku 1913. Projektantem był Alwil Jankau z Łotwy.
Wilhelm Lürkens żył w XX wieku, był przemysłowcem dziewiarskim. Był też kolekcjonerem sztuki, a pałac miał być galerią obrazów.

📌 al. Kościuszki 35


6.

Ciekawy obiekt, pokazywałam go kiedyś od podwórka.




Willa Józefa Beyera

Pierwotnie działkę pod budowę zakupił Robert Wergauow, ale 6 lat później nabył ją Józef Bayer. Bayer prowadził skład desek, ożenił się z córką Ludwika Geyera, Amalią Fanny.

Po śmierci gospodarza budynek przechodził z rąk do rąk, aż w 1926 roku trafił do Ignacego Majbauma, doktora medycyny.
Swój neorenesansowy włoski styl, willa zawdzięcza autorowi projektu Jerzemu Müntzowi.

1929 r. - willę strawił pożar
1941 r - przejęcie terenu przez niemieckich okupantów
1945 r. - przejęcie willi przez komunistyczne władze polskie, następnie przekazanie Milicji Obywatelskiej, potem Policji.
2019 r. - gruntowny remont

📍 Dziś w willi mieści się biuro architekta.
📌 Wólczańska 36


7.

Taki mały poleski niuansik. No uroczy przecież... 🫢  Takie niby nic, ale detal robi różnicę.



Dziesięciopiętrowy budynek biurowy.

📌 Wólczańska 55


8.

Spontaniczne wejście w podwórze, miejsce nie było w planie wycieczki, ale akurat było otwarte... Weszliśmy, bo akurat drzwi się otworzyły...
Kształt ciekawy, ale chyba to kafelkowanie murów do mnie nie przemawia...



Na miejscu zauważyłam uchylone drzwi do klatki schodowej. To wtedy chyba zaczął budzić się we mnie drapieżny instynkt szperacza. 😆 Zajrzałam.



9.

Dobry teren na sesję w stylu urbex.





Zespół fabryczny Filipa Lissnera.

📌 Wólczańska 45/47


10.

Ciekawa sprawa, chodzi o detal. Nie każdy zwraca na takie rzeczy uwagę.



Kiedyś ta ulica nazywała się Pańska, od Eliasza Pańskiego – łódzkiego fabrykanta. Był wiek XX gdy wybudowano tutaj kamienicę dla rodziny Barskich. To co może ciekawić to napis w języku niemieckim. 

,,Luftschutzraum”, określało schronie przeciwlotnicze.

Na elewacji istniała jeszcze cyrylica, ale nie mogłam się dopatrzyć... był to na pewno malowany na elewacji szyld sklepu spożywczego sprzed drugiej wojny.

📌 Żeromskiego 77/79


11.

Nie wiedziałam, że budynek był taki gustowny. Nie odtworzono wieżyczki.


📌 Gdańska 111


12.

Przy okazji tego spaceru znalazł się koń z kliniki weterynaryjnej. Wiedziałam, że ten widoczny nad wejściem jest drugi. Nie wiedziałam za to, że został zrobiony z metalu.


I na tym zamknę temat, choć to nie były wszystkie przystanki. Powiedzmy, że były to te najmniej oczywiste personalnie dla mnie.


Jak dziś moje sprawy się mają?

Weszłam w Łódź całym sercem. Zrozumiałam, że nie trzeba się bać włóczenia z aparatem ani wchodzenia w bramy. Owe spacery przyswoiłam sobie jako lekcje.
Pokazuję Łódź bez cukru, czasem z cukrem, moja strona i ten blog to nie jest mono-temat.
Nie wzoruję się jako twórca/artysta, ściślej ujmując – nie uważam siebie za naśladowcę. Z nikim nie próbuję konkurować. Raczej łódzcy twórcy grają do tej samej bramki, tak myślę.
Nadal uskuteczniam wędrówki z przewodnikami, nadal poszerzam wiedzę o moim mieście i nadal chcę szlifować warsztat fotograficzny. Brakuje mi jeszcze wiele, ale delikatnie już wychodzę z cienia.

Moim marzeniem jest zaistnieć jako fotograf, może w przyszłości także jako pisarz, bo z jedną książką nie udało się z powodu braku reklamy, ale nie chcę się poddać.
Wydałam fantastykę, pierwszy tom. Debiut wychodzący bez reklamy jest z góry stracony. Wtedy też wybuchła pandemia, każdy miał dość "fantastyki we własnym życiu", nikt nie szukał nowości.
Pomyślałam o napisaniu książki z Łodzią w tle, napisałam wstęp, w głowie pomysły na ciąg dalszy.
Dalej fotografuję Łódź i dalej mnie ona nęci w nieodkryte miejsca.

Plany dla "Łódź - tutaj żyję" to plan na pokazywanie miasta od każdej strony. Słodkiej i gorzkiej. Tej wszędy znanej i tej mniej znanej. Turystycznie i bardziej subiektywnie. Tak żeby każdy znalazł coś co lubi i aby też nie powielać różowego pryzmatu.
Wielu próbuje Łódź wybielić, ale ona jest tak różnorodna, że szkoda tracić z oka ten potencjał.

Wkrótce pojawią się tutaj owoce moich samotnych wędrówek. Nie zapomnę też o inspirujących spacerach z łódzkimi przewodnikami, tego możecie oczekiwać już niebawem.
Wałęsając się po zakamarkach, mam wrażenie, że wtedy one ożywają. Wystarczy tylko kropla wyobraźni, a echa dawnych lat rozbrzmiewają na nowo.

Nie zamierzam pozwolić im umrzeć – taki jest mój plan. I zajebiste jest to, że poznaję bliżej ludzi, którzy myślą o Łodzi tak samo.


_____________________________

Co się zmieniło od tych kilku miesięcy: sprzęt do nagrywania filmów i robienia reportaży, czyli podręczna kamera do szybkich akcji w terenie, by robić dla Was lepsze relacje z wydarzeń.
Nabyłam drogą kupna statyw pod aparat, by robić lepsze zdjęcia w pomieszczeniach ciasnych i zamkniętych (gdzie mało światła).
Doświadczenie, które pozwala mi montować coraz ciekawsze materiały.
Chłonę i chcę się uczyć.
Wyrobiłam sobie kartę do biblioteki. Będę poszukiwać interesujących książek o Łodzi.


Możesz wesprzeć moją działalność, ⏩stawiając mi kawę.

6 komentarzy:

  1. materiał jak zwykle na co najmniej trzy sesje przeglądania :) ... zacząłem od najprostszego(?), czyli pomp i zaintrygowany tematem wrzuciłem na gugla "muzeum pomp"... wyskoczyło Muzeum Wodociągów, czyli nie bardzo to, o co mi chodziło... same pompy, takie zwykłe podwórkowe, niby taka wąska dziedzina, a ileż pomysłów na urozmaicenie zdobienia sprzętu, który kiedyś był zwykłą codziennością... sam miałem taką na podwórku rodzinnego domu, była ważnym punktem orientacyjnym w dziecięcych zabawach... ciekawe, czy ktoś wpadnie na taki pomysł i będzie mieć warunki do realizacji, zwłaszcza, że potencjalnych eksponatów z czasem ubywa, choćby trafiają na złom...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam z dzieciństwa jak uruchamiałam taką pompę, ale za bardzo siły nie miałam, więc ledwo co leciało. XD

      Usuń
  2. Łódź i inne duże miasta, to skarbnica ciekawostek i Mekka fotografów.
    Pamiętam spotkanie z pewnym archiwistą dawno temu, ile on ciekawostek o mieście znał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda.
      Radek jest fotografem dość nietuzinkowym, bo nie szuka takiego zwykłego kadru, przedstawia często surowość, wiele na jego pracach jest artyzmu, sztuki, lecz najczęściej pierwsze skrzypce gra historia. Fotografuje już od bardzo dawna i ma zdjęcia miejsc/budynków, które dziś już nie istnieją. I jest właśnie taką osobą, która zna mnóstwo ciekawostek. Opowiada też o swoich przygodach z eksploracji miasta. Dlatego jego spacery są takie ciekawe i przyciągają ludzi jak magnes.
      Poza tym prywatnie jest bardzo sympatycznym człowiekiem i na ile zdążyłam go poznać, da się lubić.

      Usuń
  3. Mnóstwo materiału i ciekawych zdjęć. :) Warto się przyglądać. W Zabrzu też są takie małe perełki, ale człowiek zmęczony mieszkaniem tu od 36 lat nie ma już ochoty ich dostrzegać... U innych to zawsze ciekawsze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem proszę ;)
      1) https://ambasadaducha.blogspot.com/2023/07/zabrze-co-nowego-po-latach.html
      2) https://ambasadaducha.blogspot.com/2023/08/gondola-w-jaskiniowe-ciemnosci-sztolnia.html
      3) https://ambasadaducha.blogspot.com/2023/08/w-huku-maszyn-w-wirze-pyu-guido.html

      A ja mieszkam 37 lat w Łodzi (z 5-letnią przerwą na Szwajcarię).

      Usuń