Szuka się wówczas jakieś swoistej dynamiki w zdjęciach, wspólnego mianownika niepasującego do pozostałych.
Być może tutejszym jest ekologiczna tapeta, która moim skromnym zdaniem powinna znajdować się w każdym biurze. Przecież wiadomo nie od dziś, że dla zdrowia, powinno się odrywać wzrok od komputera i na chwilę popatrzeć w naturalną zieleń. Mając taką ekologiczną, żywą tapetę za biurkiem, można poczuć tę naturalną atmosferę także nosem.
Gorąco wszystkim polecam!
Z przymrużeniem oka. Nie bójcie się, to nie w Łodzi.
A teraz na poważnie. Prezentowany tu obiekt, jest dawnym przedsiębiorstwem branży medycznej, mającej na celu produkcję strzykawek i igieł.
Teren zajęty jest przez zakład od początku lat 70. XX w, ale wtedy wytwarzano tam plastikowe elementy.
W roku 1984, rozpoczęła się era strzykawek i była to jedna z największych fabryk w Europie.
W roku 1998 przedsiębiorstwo państwowe przekształcono na spółkę akcyjną, a już rok później zdecydowano o jej likwidacji. W połowie 1999 roku zapadła decyzja o likwidacji spółki.
Firma w późniejszych latach miała kłopoty finansowe. W roku 2009 podpisano wniosek o upadłość, lecz odrzucono go. Dwa lata później rozpatrywano następny wniosek, a zakład przestał pracować na dobre.























Niesamowite, że tak to wszystko zostawiono...niczym w filmie katastroficznym!
OdpowiedzUsuńCzęsto miewam skojarzenia z jakimś kataklizmem i nagłą ucieczką, jak zwiedzam opuszczone miejsca.
Usuńrozumiem, że żyjesz i nic Ci nie jest?... chwała Mori!...
OdpowiedzUsuńdla wyjaśnienia: Mori jest jednym z przedstawicieli przebogatego panteonu Proximy... jest bogiem patronem fachowców od... no, to taki zawód jest, on jeszcze nie ma nazwy... takich, co fotografują opuszczone biura i laboratoria...
no, właśnie, wróćmy do tematu... otóż w tym laboratorium stoi w kącie taki słoiczek, w którym coś się nieśmiało dudli... rozchodzi się o to, że tam nie podeszłaś... to był dobry pomysł...
p.jzns :)
Przeżyłam. A to nie Matka Boska Fotograficzna?
UsuńPodeszłam do wszystkiego, nie wszystkiego zdjęcia, uznałam za godne pokazywania. Po prostu zawsze wybieram najlepsze, ale nie wszystkie, bo dużo ich jest.
W laboratoriach jest taki charakterystyczny zapaszek. Można powiedzieć, że jak wchodzisz do budynku i szukasz takiego pokoju, możesz wyniuchać.
Niczego nie dotykałam bezpośrednio, miałam rękawiczki w razie czego.
Mam swoje urbexowe BHP.
mimo wszystko ze słoiczka nie wyskoczył nagle żaden kosmiczny zmutowany glut przed którym żadne rękawiczki nie chronią...
UsuńScenariusz mało prawdopodobny. Ale że wskutek przypadku można się czymś skaleczyć, to prędzej.
UsuńI prędzej Ci jakiś lump wyskoczy, mutacja całkiem prawdopodobna, ale na bazie innych chemikaliów.