piątek, 31 maja 2024

Łódź z góry.

Zaczęło się od tego, że zawsze chciałam dostać się na ostatnie piętro ŁÓDZKIEGO MANHATTANU. Mam tam bratnią duszę, ale... mieszka za nisko. 🤣 Potem okazało się, że tymczasowo zamieszkuje tam bratnia dusza mojego męża. Jakże więc tego nie wykorzystać?
To dla mnie szczególne przygody, bo zawsze marzyłam o mieszkaniu gdzieś w centrum... i wysoko.

Wspólną przygodę we troje zaczęliśmy od tego, że najpierw spróbowaliśmy dostać się na dach. I ten dach niestety okazał się niedostępny. Nie jesteśmy dewastatorami, nie musimy wszędzie wejść za wszelką cenę, więc odpuściliśmy.
Było kilka możliwości wejścia na szczyt wieżowca. Wszystkie dosyć porządnie zabezpieczone, łańcuchy, kłódki. Ale 21 piętro to też dobry punkt widokowy.

Historia tego mieszkania, które wynajmuje nasz kolega na Manhattanie, jest niezwykle intrygująca. Zapraszam do poczytania:

Zdjęcie z pewnej zimy. Wieżowiec kolegi z perspektywy wieżowca koleżanki.


MANHATTAN


Powyższe zdjęcie niewątpliwie przedstawia Manhattan, ale ten położony na wyspie. Najmniejszy, a zarazem najgęściej zaludniony okręg Nowego Jorku, a właściwie hrabstwo. 59,1 km² rozświetlonych wież, pięknie wygląda nocą.
Jedno z moich turystycznych marzeń o tematyce urbanistycznej – przejść się ulicami Manhattanu. Spojrzeć nań z góry, też.

Ten powyższy obraz wisi w mieszkaniu naszego Manhattanu na 21 piętrze. Jest to mieszkanie wynajmowane zazwyczaj studentom. Na odwrocie obrazu kolega odnalazł taki list:




Znalazłam go na FB, niestety ma tak poblokowany profil, że w żaden sposób nie mogę się z nim skontaktować, a chciałam go tylko pozdrowić i zapewnić, że obraz jest w dobrych rękach.

A potem zaczęła się dla mnie prawdziwa uczta... Z okna pokoju kolegi widać niesamowicie wiele. Co więcej, z balkonu drugiego pokoju drugiego kolegi (tymczasowo wynajmują mieszkanie we dwóch), widać przeciwną stronę miasta. Miałam całą Łódź jak na dłoni.


ŁÓDŹ Z LOTU PTAKA

Mam taką refleksję... Ta różnorodność Łodzi zawsze mi się podobała. Obserwujesz szare budynki, sięgasz wzrokiem dalej, czerwona cegła fabryk. Chwilę później z panoramy wyłania się jakaś urocza wieżyczka. Gdzieniegdzie wystają interesujące lukarny i już w głowie kiełkuje pomysł, żeby tam pójść, zobaczyć z bliska.

Nie wiem czy Wy też tak macie, ale choć mieszkam tu od urodzenia, ciągle mnie to miasto fascynuje.
Nie wiem czy zwróciliście uwagę na to, jak mnóstwo zieleni jest w naszym mieście. Z góry widać to najlepiej.

















Różnorodność... jest tutaj tyle do pokazania i do opowiedzenia, że mimo iż Łódź wcale nie jest największym miastem, mam czasami wrażenie, że gdybym chciała Wam opowiedzieć o każdym jej detalu, gadałabym do emerytury.
Jak stary góral przy kominku w jakimś schronisku... 🤣 Co by mi się gęba nie domykała, jak tylko kolejna rzecz mi się przypomni. Tylko dolejcie mi grogu, co by babcia nie usnęła.




⏩Virako – Monopolis.






Stare kamienice, przepiękna secesja... no dobrze, czasami zwykłe szare kamienice i czasami z kryminalną historią, ale zajmuje to jakiś obszar ciekawych rzeczy. Dobrze, zgodzę się z tym, że miewam dziwne zainteresowania.
Dalej – blokowiska. Wieje nudą? Ile tam jest ludzi? Ogromna liczba na osiedlach bloków. Co mnie w tym fascynuje? Mnóstwo rodzin, mnóstwo życia skumulowanego w jednym miejscu, a każdy człowiek to inna historia.
Ostatnio – Bóg mi światkiem – otworzyłam się na wielu ludzi, usłyszałam niesamowite, uskrzydlające historie. Fascynuje mnie nie tylko miasto, ale też ludzkość. Wciąż poszerzam swoje serce dla nowych spotkań. I to jest historia. Tworzymy ją wspólnie.








WĘDRÓWKA WZROKIEM PO BALKONACH

Kocham balkony. Nigdy nie marzył mi się wielki ogród, ale jak mam do zaaranżowania mały balkon, to szaleję z roślinnością do tego stopnia, że nie ma już miejsca, by wejść i posiedzieć. 🤣
Ale prawdę mówiąc, na teofilowskich balkonach zmieści się najwyżej taboret...
Jednak nie szkodzi. Kiedyś miałam taras, uprawy kwiatów, warzyw i ziół. Podziwiam ciasne balkony za to jak potrafią być urocze. bo niekiedy wystarczy finezyjna balustradka w zabytkowej kamienicy i nawet kwiatka nie potrzeba.









I ta fajna balustradka należy do bardzo ładnej kamienicy na ul. Piotrkowskiej, ale nie w części reprezentacyjnej.
Planuję któregoś dnia przyjrzeć jej się z bliska. Może uda i się wejść do środka.

Kamienica przy ulicy Piotrkowskiej 175 (1913 r.)

Budowę tej kamienicy rozpoczęto gdy właścicielami posesji była jeszcze rodzina Schultzów. Prowadzili zakład produkujący chustki bawełniane i wełniane.

Gdy oddano budynek do użytku, jego nowym właścicielem była firma braci Zajbert.

W ścianie kamienicy widnieje tablica upamiętniająca Irę Alridge’a, czarnoskórego amerykańskiego aktora. W roku 1867 przyjechał do Łodzi aby zagrać Otella. Jednak w czasie pobytu zachorował na zapalenie płuc i zmarł.


STREET ART

W Łodzi jest tego ogromnie dużo. Począwszy od wiedźmina z pierwszego zdjęcia, po... nie, nie ma końca. Łódź jest pełna dzieł sztuki wielkich formatów. I tak naprawdę o każdym dziele można znaleźć coś ciekawego w Internecie, ale powiem Wam szczerze, że nie ma lepszego wariantu poznawania tej sztuki, niż spacer ulicami ścieżką murali. I nie jest to krótka ścieżka.

O muralu:

Bociany Czarne Online to projekt Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi i Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego.





BLOKI

Nawet ta nowoczesna zabudowa przestała jakoś razić. Stare bloki o nudnej formie są na stałe wszczepione w panoramę miasta, ale wszystkie nowe projekty okazują się coraz to ciekawsze.
Nie tylko w końcu zapominamy o kolorach spranych majtek, ale nowoczesne bryły dają świetną bazę na architekturę osiedli mieszkaniowych.
Nie ma co narzekać, że są blokowiska, bo muszą być. W miastach ludzi wciąż jest coraz więcej, nie coraz mniej.
I to są przeważnie zielone osiedla, wokół takich bloków widzę najczęściej ogrom zieleni.







Powiem Wam szczerze, że jak sama oglądam te zdjęcia, mam ochotę wybrać się na każdą z tych ulic po zdjęcia z "normalnej" perspektywy i coś Wam o tym wszystkim opowiedzieć... zwłaszcza, że większość osiedli powstaje teraz na gruzach czegoś historycznego. Chociażby stare fabryki, wiele o tym piszę, dość często pokazuję rewitalizacje z cegły, one mi się podobają.


URBEX

Z góry widać to co ładne, cieszy oko, dobrze nastraja, ale wyłania się też to, co mniejszą jest chlubą Łodzi, nieogarnięte ale z potencjałem.

Niechlubna zabudowa Łodzi, która niszczeje w ciemnych zakamarkach wielu ulic, to po prostu ruiny dawnych posesji i fabryk. Mamy ich na planie miasta dosyć sporo, one straszą, przyciągają w swe odmęty nieciekawe historie...

Ale jest też jasna strona medalu, taka jak przeszłość. Zamierzchłe czasy, kiedy te budynki miały swoje początki.

Takie miejsca przyciągają też pasjonatów eksploracji ruin.

Urbex to wielka księga tajemnic. Kiedy wybieram się na eksplorację, o każdym takim obiekcie próbuję dowiedzieć się jak najwięcej: kto tu mieszkał, co tu robił, czym się zajmował; albo jeśli był to zakład: co tu się wydarzyło i co spowodowało, że z budynku wyparowało życie.

W takiej fotografii wspaniała jest możliwość uwiecznienia detali. Zawsze wykonując zdjęcia, próbuję wydobyć z tych budynków coś pozytywnego, trochę mrocznego, taka dawna tajemnica jak z baśni.

Tym razem najbezpieczniejsza eksploracja pustostanów, bo oglądana z góry. Bez detali ale za to jak na dłoni.











ARCHITEKTURA SAKRALNA

Chodzi mi po głowie od bardzo dawna, by zrobić taki temat. W Łodzi jest ogromnie wiele zabytków, a ja bardzo lubię stare kościoły, chociaż nie mam żadnych uczuć religijnych i może w pewnym sensie to jakiś plus, bo nie boję się zaglądać w ciekawe kąty, tam gdzie normalnie świeckim nie wypada. 😉
Od lat praktykuję odważne zwiedzanie kościołów z aparatem, wszystko zaczęło się za granicą, ale w Polsce też miewam tupet.

Sanktuarium Najświętszego Imienia Jezus

75 m wysokości.
Neoromański, budowano go 4 lata (1880–1884).
Wcześniej luterański św. Jana przy ul. Dzikiej. Dziś rzymskokatolicki oo. jezuitów. przy ul. Sienkiewicza 60.
Na jego budowę Karol Scheibler wyłożył 50 tys. rubli.











STAJNIA JEDNOROŻCÓW
vs
DWORZEC TRAMWAJIWY CENTRUM

Punkt ten łączy dwie główne osie komunikacyjne miasta. Oficjalna nazwa to Piotrkowska Centrum, jednakże na językach Łodzian widnieje wciąż i niezmiennie Stajnia Jednorożców. Dlaczego? Przez kolorowy dach całej konstrukcji, membrany EFTE, dzięki którym zależnie od oświetlenia i pory dnia, stajnia mieni się tęczowymi barwami i jest to największy na świecie dach wykonany w tej technologii. Połączenie niebieskiego, żółtego, fioletowego i czerwonego, nawiązuje do barw nowego logo Łodzi.
W rezultacie tuż obok powstał trzymetrowy pomnik jednorożca. Wykonał go pewien japoński artysta. Jedni mówią, że jednorożec ulatnia się w powietrzu, inni zaś (w tym ja) są zwolennikami teorii, że jednorożec wyskakuje do nas z jakiegoś portalu. W końcu wiedźmińskie miasto. 😉




Stąd jednorożca widać słabo, więc zamieszczę archiwalne zdjęcie z dołu:







A PÓŹNIEJ ZMIENIŁA SIĘ POGODA

Lubię burzę, lubię opady, dla mnie to fenomenalna potęga boskiej natury. Wystarczająco się nagadałam, zostawiam Was z samymi zdjęciami. 😉

















⏩Hotel z pikseli.









Gradobicie - maj'24



14 komentarzy:

  1. Z góry widać więcej, ale najlepiej wyszły chmury i deszcz.
    Manhattanem nazwano u nas targowisko w środku osiedla, bo tez otoczone wieżowcami...

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne są takie czarne chmury. Lubię bardzo!
    Dla mnie oglądanie panoram z góry z jednej strony jest atrakcyjne, a z drugiej niekoniecznie, nie podoba mi się, że... widać za dużo :-)) Z miasta robi się sieczka. Wolę oglądanie pojedynczych obiektów i raczej z dołu. Chociaż zależy, co widać. Jak z góry, z balonu zobaczyłam ruiny Hierapolis i Pammukale, to mi dech zaparło. Tylko że właśnie - tam nie ma ciasnej zabudowy, starożytne miasto jest porozrzucane, dominuje przyroda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pasją fotografuję tzw. "niepogodę" :)
      Łódź z Hierapolis nie będzie konkurować, ale już np. z Paryżem może. XD

      Usuń
  3. Widziałam tylko Widzew z 10 piętra, a już mnie zachwycał... uwielbiam wszelkie miasta oglądać z góry :). Kiedy jest okazja, również to czynię. Tęsknię za Łodzią, jest tam tyle rzeczy, których nie miałam okazji jeszcze obejrzeć. Na pewno posłużę się Twoim blogiem kiedy tam wrócę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj porankiem Aniu
    Bardzo lubię oglądać świat z góry, chociaż mam lęk wysokości....
    Mam nadzieję, że tygodnie pracy na popołudnie już się skończyły?
    Pozdrawiam zapachem lawendy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, skończyły się, ale i tydzień na rano się właśnie skończył. Sobota pracująca (cała, do 18). Przyszły tydzień wypada bardzo dobrze, trochę tak, trochę siak i trochę poodbieram sobie godziny, więc mam nadzieję, że uda mi się kończyć duży projekt na tę stronę. :)
      No i wielkimi krokami zbliża się tydzień urlopu. :)))

      Usuń
  5. Przepiękne zdjecia, w szczególności te z deszczem i czarnymi chmurami. Bardzo lubię patrzeć na świat z góry.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo odczucie, niepogoda jest najbardziej fotogeniczna.

      Usuń
  6. Problem mam! Bo koleżanka tyle napisała, ale ani słowem nie wspomniała o najważniejszym i teraz mnie ciekawość ZŻERA! Nie pozwól, żeby zostały ze mnie same kosteczki! Bo ja bardzo chciałabym wiedzieć, jak to się stało, że kolega odkrył tajne zapiski na obrazie (swoją drogą, świetna sprawa, bardzo mi się to podoba!):
    a) zupełnie przypadkowo i nie ma się co emocjonować
    b) była gruba impreza, huk muzyki, tańce i hulanki aż dudniało i obrazy ze ścian spadały...
    c) zobaczył prześwitujące słowa

    A tak poza tym, to podziwiam tę Twoją bezmierną miłość do miasta, bo tam, gdzie ja widzę brzydotę, Ty widzisz piękno albo chociaż potencjał.

    Zawsze jakoś bardziej zasmucała mnie śmierć tych, co wyjechali i gdzieś tam, na obczyźnie, zmarli. Jest w tym duża doza tragizmu. Z mojego punktu widzenia większa niż w przypadku śmierci na miejscu (w sensie: w miejscu zamieszkania).

    Rozumiem punkt widzenia jednych i drugich, bo dostrzegam rozpadającego się jednorożca, ale też wyłaniającego się z jakiegoś innego świata/portalu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy wprowadził się do tego mieszkania, obraz stał oparty pionowo o ścianę. Można przypuszczać, że spadł kiedyś w obliczu imprezy.

      Nie wiem dlaczego tak jest, ale od wczesnych lat młodości już dostrzegałam potencjał Łodzi, mimo iż wtedy naprawdę była obskurna...

      Usuń
  7. Ach, skleroza nie boli! Zapomniałam dodać, że jak na takiego ekstrawaganckiego, ciekawego i wolnego człowieka, jakim wydawał się być Szymon Kukla, jest dziwnie obwarowany na tym fb. Czyżby nie wziął sobie do serca swoich własnych słów i jego internetowy dom nie stał otworem dla każdego przypadkowego wędrowca? ;) Może jeszcze dowie się o tym innymi kanałami. Swoją drogą, ciekawe, co u niego teraz się dzieje - czy "prawdziwe" dorosłe życie spełniło jego oczekiwania? Szkoda też, że nie wiadomo, z którego roku ten wpis Szymona. (uśmiałam się też z nie Czesława, ale Miłosza i jego mądrości) :))

    A właśnie! Może Ty powinnaś realizować się na YT? Swego czasu oglądałam trochę filmików z serii urbex, jednak po czasie chyba zwyczajnie mnie znudziły. Problem polegał na tym - że w przeciwieństwie do Ciebie - ludzie nie podchodzili odpowiednio poważnie do sytuacji, czyli nie mieli pojęcia, co się wydarzyło w danym miejscu, co przyczyniło do tego, że budynek opustoszał, ani też żadnych ciekawostek, które mogłyby podrasować wyobraźnię widza. A oglądanie przypadkowych ruin przypadkowych "twórców" z czasem mnie znudziło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że jest obwarowany, bo chciałam do niego napisać albo chociaż oznaczyć w poście.

      Urbex to wspaniała paleta barw, tutaj można wszystko - odkrywać historie i snuć własne.
      Można chodzić po ruinach i opowiadać jakby się czytało książkę.
      Mam kanał na YT, ale nie prowadzę go jak vloga. Właściwie mam go tylko po to, by wrzucać filmiki na blogi. ^_^

      Usuń