wtorek, 10 grudnia 2024

W jesiennej oprawie – dawna rzeźnia | jesień na osiedlu | rzeczka Bałutka | Złotno | rzeczka Jasieniec i dawna osada olęderska | Łódź po zmroku.

Ostatnio witają nas dni w dosyć ponurym klimacie, mam wrażenie, że wczesne ciemności wieczora, odbierają nam ten kasandryczny stan i odmieniają koloryt na bardziej pozytywny, bo ze świątecznym duchem. Ale zanim pokażę Wam uliczny tenor łódzkiej gwiazdki, powrócę do jesieni, która w naszym mieście była wyjątkowo piękna. A przy okazji opowiem parę słów o tym co jest na zdjęciach.

/źródło zdjęcia
Dziś w tle z lewej strony, stoi kompleks handlowy.

Przy okazji wypadu na zakupy do Decathlona, nie mogłam się oprzeć urodzie jednego z bardziej uroczych budynków z cegły. Zdjęcie złapałam mimochodem, jest to budynek Dyrekcji Rzeźni Miejskiej, który funkcjonował w latach 80. XIX wieku. W Łodzi wcześniej były dwa takie miejsca służące ubojowi, jednakże było to mało na potrzeby coraz liczniejszych mieszkańców.

Ksawery Jelski wówczas wygrał ogłoszony przetarg na budowę rzeźni i podpisał umowę z Magistratem miasta na czterdzieści lat. Obiecano mu monopol na zbyt mięsa.
Niespełna rok później, p. Jelski przekazał prawa koncesyjne Towarzystwu Akcyjnemu Rzeźni Miejskich w Rosji.

Budynek projektu architekta gubernialnego Feliksa Nowickiego, ukończono w po roku. Ówcześnie miejsce zajmowało plac obok lasu miejskiego. Był to najnowocześniejszy kompleks rzeźnicki na terenie całego Królestwa Polskiego.
Obok budynków znajdował się ogród i restauracja.

Po roku 1918 kompleks przeszedł w prywatne ręce.
Do dziś pozostało z tamtych czasów jedynie kilka budynków i gmach byłej dyrekcji jest z pewnością najbardziej imponujący.
Oddano go do użytku w roku 1902. Obecnie w budynku mieści się siedziba Multibanku.

📌 Inżynierska 1/3



Z pewnością niektórzy z Was kojarzą, że mieszkam na osiedlu Teofilów, więc siłą rzeczy, musiało pojawić się tu trochę kadrów spod bloku oraz z okolic.
Czasami łapałam spontaniczny kadr, wychodząc rano do pracy, powyższy jest jednym z nich. Po drodze można zauważyć bardzo wiele, jeśli ma się bystre oko i umiejętność dostrzegania nawet małego piękna.

Jesień jest moją ulubioną porą roku i praktycznie przez cały jej czas trwania, nie rozstaję się z aparatem. Na przykład najpiękniejsze zdjęcie w tym sezonie zrobiłam na osiedlu Mątwiłła.
To dość specyficzne miejsce, nawet jak na stare bloki, ma ono swoją ciekawą historię. Jeśli macie chęć zobaczyć więcej i poczytać, zapraszam do dwóch wpisów, w których m. in. o nich opowiadam.
Często spaceruję w tych rejonach.

⏩Osiedle im. Józefa Montwiłła-Mireckiego i okolica.
⏩Co robić jesienią w mieście? – o tym osiedlu podałam kilka ciekawostek w ramach spaceru z przewodnikiem.




Niedaleko mnie płynie rzeczka Bałutka, a w jej sąsiedztwie panuje nader fotogeniczny klimat.
Tam z kolei, dość często chodzę na jogging. Jest cisza, trochę dziko nawet i nikt się nie kręci. Pozostaję sama ze sobą i swoimi myślami.
Kocham ciszę i lubię samotność w takim łagodnym wymiarze introwertyzmu. Tam najczęściej przekuwam swoje zmęczenia i przeładowania, na nowe siły.

Jesień to żar przyrody, który wypala ją na kolor ognia. Zimą został nam szary popiół barw.





A to już kadry z ulicy Kwiatowej:



Wlazłabym, gdyby nie tabliczka oznajmiająca ochronę... Nie chcę wpaść w zasadzkę czujek.

Obok jest jeszcze opuszczony piętrowy dom, ale tak jak mówię – nie planuję płacić mandatu.



Plantowa:

Wczesna jesień.




Złotno to ciekawa zabudowa. Niedoceniany region Łodzi, a pełen ciekawostek. Wspomniana wyżej wycieczka z przewodnikiem, doskonale to obrazuje.
Prócz ciekawych opowieści, samemu warto poszukać ciekawostek.

To małe okienko u samej góry... Ten podświetlany (kiedyś) numer... Moja staroświecka dusza buntuje się przeciw stresom, pośpiechowi i urodzie współczesnego świata. 

📌 Złotno 29






Jest w pobliżu jeszcze jedna rzeka, której koryto ostatnio zastałam suche. Ale nie jest to zupełnie wyschnięty teren.
Bardzo lubię tu przychodzić. Jest dziko, mało ludzi się kręci, można spotkać dziki, ale tutaj są raczej na swoim miejscu.
Skrywa się tam coś więcej, coś co zasługuje na szczególną uwagę.

OSTATNIA W OKOLICY POZOSTAŁOŚĆ OSADNICTWA OLĘDERSKIEGO Z PRZEŁOMU XVIII i XIX WIEKU.

Zabudowa gospodarcza, niegdyś stała tu jeszcze stodoła i podobno za domem był staw.

Te tereny były podmokłe, człowiek mimo to próbował wszelkimi sposobami osiedlić się tutaj, jednak w tamtych czasach technicznie nie potrafiliśmy temu sprostać.
Z Holandii przybyli ludzie, którzy na swoich ziemiach opanowali tę sztukę do perfekcji i tutaj bezproblemowo pobudowali gospodarstwa.

Ciekawostką jest, że za ul. Rąbieńską, istniało bardzo podobne gospodarstwo z tegoż okresu, o  identycznym układzie. Niestety na jego miejscu wybudowano osiedle Maestria Park.
A że przy Cieplarnianej też budują, kwestią czasu było jak ogłoszą, że wkrótce ruiny gospodarstwa przestaną istnieć.
I taką niedawno otrzymałam informację. Teren będzie zrównany, historia zostanie w pamięci, gospodarstwo zniknie bezpowrotnie, staną tu bloki.

Przypadkowe znalezisko. Dość ciekawe...

Za mną suche koryto Jasieńca.












Zdjęcie z lata, widać na nim dach w charakterystyczną dachówkę.

📌 Cieplarniana, dawniej Krzywa


Gdy się lepiej powęszy,
można znaleźć jeszcze stary, ceglany most.

Jedno zdjęcie z lata.


Tu Jasieniec jest i powili płynie.






Wspomniałam na samym początku o wieczorach? Teraz więc pokażę Wam, jak grudniowe szare dni, zamieniają się w magiczne wieczory.
Wracałam do domu rowerem, jak zwykle nie najszybszą drogą, tylko pokręconą, ale za to widokową.

Są to różne ulice z pobliża śródmieścia, boczne Piotrkowskiej, mozaikowy mural przy New Iron, Plac Wolności, dalej Manufaktura.
Planuję pokazać jeszcze więcej wieczornych kadrów, zbieram właśnie albumik. Zostały mi jeszcze świąteczne iluminacje. Są rozsiane po całym mieście, więc to całkiem czasochłonny projekt.

Ceramiczna mozaika przy Struga 17.
"Cztery Strony". 100 mkw.
Autorem jest Wojciech Kołacz (Otecki) z Wrocławia.











Tymczasem, astronomicznych lotów życzę wszystkim. ;)



8 komentarzy:

  1. Pięknie wybarwiona jesień, ile czerwieni!
    Nocne kadry świadczą o tym, że ktoś pomysłowo zaplanował oświetlenie.
    Niszczejące pozostałości zawsze przywołują refleksje o ludziach, którzy kiedyś tu żyli...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ognista jesień najpiękniejsza. Teraz czekam na śnieg. XD
      Duże miasta mają potencjał w tym kierunku, iluminacje mogą się nie kończyć z ostatnią ulicą. Sporo kamienic podświetlili na cały rok.
      Zawsze mam takie refleksje. Tyle czasu minęło od pierwszych gospodarzy... Można by tam mini skansenik zrobić i edukować ludzi o gospodarce olęderskiej.

      Usuń
  2. która godzina na wieży rzeźniczej?... dla prosiaków ostatnia...
    za to "dość ciekawe przypadkowe znalezisko" to po prostu miejsce pochówku... niektóre plemiona indiańskie tak praktykowały, że zwłoki zmarłych wystawiano na platformach na palach... musiało być stosunkowo niedawno, skoro konstrukcja jeszcze się trzyma, zaś krzesełko zostawił ktoś na przyszły rok, gdy odwiedził to miejsce 1 listopada...
    dom nr 29... kiedyś był tam sklep... sporo jest takich budynków, wspominających czasy rozkwitu drobnego handlu... w niektórych miasteczkach niedobitki takich biznesów nadal funkcjonują...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sadzisz, że tam kogoś chowali? ;] Czy kremacja poszła?
      Tak, była tam jakaś działalność. Do tej pory można takie małe prywatne firmy znaleźć, ale powoli zaczynają się wykruszać.

      Usuń
    2. "pochówek" to chyba było niezbyt trafne słowo, skoro zwłoki w tej indiańskiej tradycji były wystawiane do dyspozycji oddziaływaniom raczej nadziemnym, niż podziemnym, ale jakaś powolna kremacja też pewnie miała miejsce, taka stopniowa, powolna, odsłoneczna...
      wiesz, czasem zaglądam do rodzinnego miasteczka i wtedy między innymi łażę lub roweruję sobie po nim, zwłaszcza po obrzeżach i spotykam takie domy, gdzie widać, że tam był kiedyś jakiś sklep, nieraz sam nie pamiętam, co to był za sklep, nie powiem, żeby to było jakoś strasznie wzruszające, ale coś tam się dzieje w emocjach, taki śladowy sentyment, coś w tym guście...

      Usuń
    3. Ach, kiedyś to były czasy, teraz nie ma czasów. Markety, anonimowość i pośpiech. A tak to sobie człowiek wszedł do takiego sklepu i te zakupy tak nie denerwowały.

      Usuń
  3. Rzeźnia głęboko mnie zniesmaczyła, ale urbexik śliczny.

    OdpowiedzUsuń