Ze wszystkich przewodnickich wydarzeń, jednymi z bliższych są mi spotkania kolarskie. Łączą kulturę i historię wraz z podróżowaniem na jednośladzie, gratka dla ludzi aktywnych i zaintrygowanych historią.
Te spotkania zrzeszają ludzi aktywnych, byłam już na dwóch. Naprawdę cenię sobie ten czas. Są takie spacery przewodnickie, że wszyscy szaleńczo anonimowi, obserwują drugiego, a tutaj każdy był otwarty i na brak rozmówców nie mogłam narzekać.
Podróż to przede wszystkim ludzie, czy ta przewodnicka, czy jakakolwiek nawet solowa – spotykasz, rozmawiasz, poznajesz.
Niniejsza wycieczka organizowana przez ⏩Zieloną Łódź, miała miejsce w październiku. Nasza trasa przebiegała przez najbliższe okolice Łodzi.
To nie było kondycyjne wyzwanie i całe szczęście, bo minionego lata plany o zostaniu rowerowym terminatorem, poszły się kochać przez różne okoliczności, tamten rok mnie nie rozpieszczał.
Pierwszy przystanek dydaktyczny miał miejsce na Torfowisku Rąbień, o którym już Wam opowiadałam.
⏩wspaniały ekosystem niedaleko od Łodzi.
🧭 Willa Walentego z XIX wieku
Podeszliśmy do obiektu, by wysłuchać historii z ruinami w tle. Nie ukrywam, że miałam olbrzymią chęć wejść do środka, więc innego dnia wróciłam tam i dorobiłam więcej zdjęć.
I nie żałuję, bo poranek był bardzo mglisty, dzięki czemu zdjęcia wyszły klimatyczne.
📖 Budynek wzniesiono w I połowie XIX wieku w stylu willi włoskiej, pierwotnie należący do łódzkiego aptekarza, Antoniego Charemza.
📖 W II zaś połowie XIX wieku, obiekt należał już do Walentego Sikorskiego.
📖 Prawe skrzydło jest starsze, zaczęto rozbudowywać je dopiero w latach 70. XIX wieku. Wtedy właśnie dodano do konstrukcji wieżę.
📖 Budynek jest w całości podpiwniczony.
📖 Podczas okupacji, mieszkał tu urzędnik niemiecki Herman Berent zaś w roku 1945 mieścił się tu warsztat samochodowy.
📖 W dalszych latach popadał niestety w ruinę. Zabudowania folwarczne rozebrano, park wycięto, a stawy osuszono.
Gdzieś po drodze. |
🧭 Dwór w Nakielnicy.
Najpiękniejsza relacja wycieczkowa jaką zrobiłam. Wzruszająca wizyta, historia powiązana mocno z Łodzią. Posłuchajcie proszę:
Obiekt pochodzi z XIX wieku. Został zakupiony przez Jana Zacherta. Na terenie po dziś dzień znajdują się ogród, park oraz staw z wyspą przy rzece Bzura. Dawniej na tej wyspie rosły róże.
Do roku 1945, właściciel posiadał hodowlę krów, plantację róż, owoców i warzyw.
W roku 1997 dwór wykupiła wnuczka Leona Zacherta.
Elżbieta Pułaczewska – dzisiejsza właścicielka – opuściła rodzinny dwór jako pięcioletnia dziewczynka. Po latach wróciła i dwór odkupiła.
Przystanek w lesie. |
📖 Położony malowniczo w lesie.
📖 Założony w XVIII wieku. Wtedy wieś Ruda była zamieszkiwana przez osadników olęderskich.
📖 Niektóre nagrobki mają formę ściętego pnia dębu. Symbolizują przerwane życie.
📖 Cmentarz był niegdyś nieporównywalnie większy.
Aleksandrów Łódzki
To jest w ogóle ciekawa sprawa, bo ten dom odrestaurowano, a stojący obok dalej, szary; będący w rejestrze zabytków, nadal zamienia się w ruinę. |
↘ Budynek mieszkalny to prawdziwa perła pośród ceglanych budynków. Ozdobne ościeżnice i ryzalit przykryty szerokim, spiczastym hełmem, zwraca na siebie uwagę już z ulicy.
↘ Niestety wnętrza zostały zdewastowane, podobno zostało bardzo niewiele pierwotnych elementów.
↘ Willa jest nadal zamieszkała.
Zwiedzanie wnętrza nie było w planach organizatora wycieczki, ale ja musiałam... 😶 Tym bardziej po tym jak usłyszałam, że mamy farta, bo brama tutaj jest rzadko otwarta, więc gdybym wróciła sama na zdjęcia, mogłabym już się nie dostać.
🧭 Fabryka pończosznicza Alberta Stillera i jego domostwu.
↘ Aleksandrów Łódzki zasłynął na początku lat 70-tych XIX wieku, produkcją pończoch.
W tym miejscu należy wskazać przede wszystkim dwa nazwiska prekursorów:
Szaja Pińczewski i Baruch Lejzor Chechta.
↘ Jakiś czas później zaczęły pojawiać się następne zakłady dziewiarskie, a w dokumentach dopisywano kolejne nazwiska.
📖 Za willą na długim pasie ziemi stoją parterowe budynki produkcyjne.
📖 Początki działalności to 1908 rok. Albert Stiller pochodził z Poznania, a w Łodzi znalazł się jako prokurent w fabryce Izraela Poznańskiego.
📖 Dorobił się tam wystarczającej puli pieniężnej, aby otworzyć własne przedsiębiorstwo.
📖 W pierwszej dekadzie XX wieku, Aleksandrów Łódzki stał się największym producentem towarów dzianych w Królestwie Polskim.
Istniało tam (1903 r.) 7 największych fabryk pończoszniczych.
📖 Jest to kompleks rezydencjalno-fabryczny, który mimo wojen, zachował się do naszych czasów w niemal niezmienionej formie.
📖 Prawdopodobnie założono go w roku 1822. Pochowano tu kilka tysięcy osób, m.in. spoczywa tu rabin Henoch Henich ha-Kohen Lewin. Chowano tu także cadyków, a do ich grobów odbywały się pielgrzymki.
📖 Kiedyż istniał tu jeszcze budynek będący najprawdopodobniej stróżówką lub domem przedpogrzebowym.
📖 Obecnie cmentarz ma 7761 m kw.
📖 Wyżej wspomniany rabin, spoczywa w nowym pomieszczeniu (ostatnie zdjęcie).
📖 Pośrodku cmentarza stoi ohel z wmurowanymi macewami z hebrajskimi epitafiami.
Czarna kartka z kalendarza:
📖 W roku 1939 na tymże cmentarzu, Niemcy rozstrzelali 26 Żydów i 5 Polaków.
📖 Część macew wykorzystano pod budowę dróg.
📖 Przy ogrodzeniu, otoczony murkiem grób, należy do zabitych. Widnieje na nim napis po polsku: "Cześć pamięci pomordowanych przez faszystów hitlerowskich w dniu 14 września 1939 r.".
↘ Działka cmentarna jest własnością Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Łodzi. Cmentarz jest niedostępny bez wcześniejszego umówienia.
Dużo cmentarzy na tej wycieczce, ale mnie to pasowało. Jestem trochę taka cmentarna dama, bardzo lubię fotografować stare nekropolie.
Cmentarz założony w roku 1821, nadal jest czynny. Był niegdyś większy, lecz po wojnie znaczna część wyznania ewangelickiego odeszła, a cmentarz zawężono na poczet rzymskokatolickiego, który jest obok. Grobowiec założyciela parafii ewangelickiej, pastora Fryderyka Tuve, znajduje się na części rzymskiej.
Spacerując po ewangelickiej części, znajdziemy niemieckie nagrobki, w tym 3 należące do protestanckich księży.
Pozwolę sobie na komentarz, może i nie należę do żadnej denominacji, ale odłamy protestanckie są mi bliższe niżeli rzymskie z wielu powodów. Zawsze jednak rzymskie rządy wypierają wszystkie inne z ich rodowitych terenów i budynków.
Ceglana, neogotycka brama pochodzi z lat 30 XX wieku.
I na tym przygoda się kończy. Na zamknięciu sezonu nie byłam, bardzo żałowałam, ale wypadła mi bardzo przykra sprawa i musiałam zrezygnować.
Czekam na otwarcie sezonu przewodnickich wycieczek rowerowych z Zieloną Łodzią, chciałabym żadnej nie opuszczać. ;)
spotkania kolarskie, czy cyklistyczne?... kolarze się ścigają, a cykliści wykonują wspólne wycieczki pozbawione rywalizacji... są jeszcze rowerzyści, ale oni raczej jeżdżą solo i jak twierdzą złośliwi zwykle po pijanemu...
OdpowiedzUsuńżarty żartami, ale ja i tak mam szlaban na rower, bo jest za ślisko w okolicy i strach uruchamiać sprzęt...
a teraz czytam, oglądam, nie przerywam głupimi pytaniami, wspomnę tylko, że choć kompletnie się nie znam "na Żydach" i na kulturze żydowskiej, to zawsze mnie kręciło ich pismo... takie... hm... mistyczne, ezoteryczne, magiczne, okultystyczne - nie mam dobrego słowa... taki opar starożytnego czarowstwa się nad nim unosi, który jest lata świetlne od naszych obecnych, nowoczesnych ociekających seksem wiedźm... żydowska magia jest kompletnie aseksualna...
p.jzns :)
Z całą pewnością nie było to wydarzenie sportowe.
UsuńPismo hebrajskie nie jest na pewno okultystyczne. To litery jak każde, ale inne od naszych i stąd cała "egzotyka". To samo może Ci się kojarzyć z każdym innym starożytnym pismem, którego po prostu nie potrafisz odczytać. Ale porównanie hebrajki do jakichś satanistycznych pism, jest mocno nie na miejscu. ;)
nie, dlaczego pod razu "satanistyczne"?... ale pewnie tu chodzi o nasze różne pojmowanie "satanistyczności", ja w każdym razie nic o żadnym satanizmie, czy raczej satanizmach, bo jest ich mnóstwo, nie wspominałem :)
Usuńnatomiast masz trochę racji, że wiele innych starożytnych pism tez może pachnieć tak "magicznie", ale tu raczej nie chodzi o ich nieczytelność, tylko o kształt, wrażenie natury artystycznej, w końcu są np. odmiany gotyku, które umiem odczytać, ale też mi się tak jakoś magicznie kojarzą...
Gotyk mnie też się magicznie kojarzy.
Usuńno widzisz :) i po co do tego mieszać jakichś szatanów, czy tym podobne postacie z jednej, konkretnej mitologii?...
UsuńPodobne bramy spotyka się w Wielkopolsce!
OdpowiedzUsuńTen dworek cudny, aż żal ze jakiegoś sponsora na renowacje nie ma!
Właścicielka tez chyba ciekawa osoba.
Super wyprawa, rowerem po łódzkiej ziemi i nie tylko jeździ tez Hegemon, może znasz jego blog?
Właścicielka jest przesympatyczna. Ktoś był przed nami, poczęstowała ją herbatą. Ogólnie bardzo serdeczna, wygadana osoba, chętnie opowiada o historii swojej rodziny. Tak, to bardzo ciekawa osoba.
UsuńKojarzę opowieści podróżne, ale nie jestem stałym bywalcem jego strony.