środa, 9 kwietnia 2025

Łódzkie meandry ulic | polowanie na kadry | poezja miasta.

Łódzkie inspiracje. Wypatrzone z podwórek, na przestrzał nad dachami, rozmaite "na wylot" z perspektywy nieograniczonej.

"jest to ten sam prastary gest paleolitycznego myśliwego skradającego się w tundrze. Różnica polega jedynie na tym, że fotograf nie ściga swojej zwierzyny na otwartej, trawiastej przestrzeni, lecz w gąszczu kulturowych obiektów, a jego tajne ścieżki uformowane zostały przez ową sztuczną tundrę."

– Vilém Flusser "Ku filozofii fotografii"


Duże miasto ma nieograniczony potencjał dla oka fotografa, który zakochał się w urbanistycznym kadrze. Każde wyjście na ulicę, zamienia się w przygodę. Zaglądanie w bramy, zdjęcia w podwórzach, stare klatki schodowe.
Jedne z ciekawszych kadrów to polowanie na detal, czyli przybliżanie oczom oglądającego, bogato zdobionych elewacji wysokich kamienic. Perspektywa również ma znaczenie.
Wciąż spektakularne wydają mi się wszystkie wyjścia na budynki, z których widać ulice jak na dłoni, a kamienice prezentują zupełnie inny czar.

Ale najpierw te bramy. Pamiętam czasy, kiedy raczej należało na nie uważać.
Czasy, kiedy raczej każda forma tułaczej eksploracji, nie należała do bezpiecznych.


Bramy, a w nich dziś zrewitalizowane szczegóły starej architektury. Weselsze barwy, czysto... Oczywiście nie ma reguły. Na każdej ulicy znajdziemy rarytas i na każdej ulicy znajdziemy powód do wstydu.
A jeśli pokusimy się o więcej informacji, może okazać się, że kamienica, w której jesteśmy, ma obszerną historię i nagle staje się zupełnie inną w naszych oczach.

Brama z poniższych zdjęć, okazała się nader ładną.



Wiele jeszcze poszarzałych murów patrzy na nas z wysoka, pewnego dnia ja spojrzałam z wysoka na cegły, dla których los był łaskawy. Tak wygląda rewitalizacja famuł, które zamienią się w przyjazne miejsce.



Dom robotniczy Izraela Poznańskiego, powoli ściąga białą, pobrudzoną sukienkę, wkomponowując się do całej reszty po drugiej stronie ulicy.
Famuły mają już 150 lat. Od ulicy Gdańskiej można już oglądać efekt prac końcowych nad elewacją.
Na tle Andel'sa, świeżo wyczyszczona cegła wygląda doskonale.

Wewnątrz powstał nowy układ mieszkań, będzie nawet winda.
Podobno mieszkania mają być oddane za rok.
Prócz mieszkań, będą również lokale biurowe i usługowe. Restauracje będą miały swoje letnie ogródki na zielonym dziedzińcu, zrobi się naprawdę przyjemnie.
Ul. Ogrodowa nam pięknieje.

Ale nie zawsze tak było.


⏩ Famuły Poznańskiego – jak było przed rewitalizacją.


Dla mnie architektura Łodzi to poezja. Owszem czasem zakrawa o turpizm, czasami o czystą dekadencję, ale głównie jest to uroda. Dzisiaj mówimy o zabytkowej zabudowie, mam w planach poruszyć temat nowoczesnej architektury, dobrze moim zdaniem wkomponowanej w tę zabytkową Łódź.
A dziś te kadry, co otwierają duszę na doznania.

Architektura jest jedną z najstarszych dziedzin sztuki, która pozwala na tworzenie trwałych, pięknych i funkcjonalnych budynków.

„Wierzę, że w architekturze musi być coś więcej, niż można zobaczyć na pierwszy rzut oka, coś, co trzeba odkryć, a co my, jako obserwatorzy, powinniśmy odnajdować na kilku poziomach.”

– J. Mayer H.

Kościuszki / Zielona

Tu się buduje, tam tunel średnicowy i wielka dziura, dalej znów brak przejścia, tam też się buduje... Prawda – jest to utrudnienie – też doświadczam przeszkód, raz o mało bym się spóźniła, bo nie wzięłam pod uwagę braku możliwości przejścia na drugą stronę...
Pamiętam budowę trasy W-Z i wielu jednoczesnych remontów... ten dramat trochę mnie ominął, bo doświadczałam go tylko przy moich nielicznych odwiedzinach (to wtedy właśnie mieszkałam w Szwajcarii).

Podczas sprzątania, zawsze najpierw powstaje ogromny bałagan.



Gdybym mogła zbierać kadry, pisać o Łodzi i z tego mieć na chleb, byłabym prawdopodobnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Prowadzenie tego bloga daje mi ogromną satysfakcję. Powiększające się zasięgi cieszą, a samo miasto determinuje.
Inspiracja jest wszędzie. Są zakątki jeszcze przeze mnie nie odkryte, ba całe osiedla, na których nigdy nie byłam z aparatem. W jakiejś sprawie owszem, ale nie twórczo. Poza tym Łódź się zmienia. Dziś brzydka kamienica – jutro inspirująca rewitalizacja.

Być może nawet, nie nadążam za Łodzią.




Każda zabytkowa kamienica to dla mnie też przygoda. Śmiejcie się, ale kiedy udaje mi się dostać gdzieś na klatkę schodową, czuję euforię. Czasami nie jest łatwo gdzie wejść. Czasami musi upłynąć dużo wody, a ten dom nie daje spokoju w głowie.
Może to nie jest przygoda na skalę Lary Croft, ale zabawa bywa podobna. Zwłaszcza, że czasami robi się dziwne rzeczy żeby gdzieś się dostać... 😂

Żeby zobaczyć więcej, pokazać więcej, odkryć inną perspektywę, doświadczyć czegoś dogłębniej, poznać coś lepiej i bawić się przy tym, cieszyć się tym.




Może z dachów naszych kamienic Tatr nie widać, ale wiele ciekawego można ujrzeć. Bardzo lubię tę perspektywę. Coś w tym jest takiego wolnościowego w uczuciach...
Miasto jak na dłoni. Optyka na wprost.
Każdy oczywiście będzie miał inne o tym zdanie, moja wizja jest taka – stamtąd przynoszę ciekawe kadry i zabieram ze sobą solidne odświeżenie.
Wiadomo, że to się nie może równać z wejściem na wierch, ale też coś w sobie ma. Taki delikatny substytut miejskiego szczytu.

Do tego akurat nie zachęcam, to mocno wysublimowany pomysł.














Meandry miejskich ulic są jak niekończące się rzeki o niepowstrzymanym prądzie. Kiedy szukasz ciekawych kadrów, zaglądasz w każdą kolejną ulicę i choć wahasz się przez chwilę, dajesz się porwać przez jej nurt.
Niby dobrze znasz to miejsce, a nuż inna brama będzie otwarta i znów jest przygoda.

Każda, nawet najbardziej oczywista ulica, może czymś zaskoczyć.


A czasami wystarczy zmiana pory dnia albo zmiana pogody i już robi się ciekawie. Po technicznym oswojeniu wieczorów i nocy w fotografice, szczególnie sobie upodobałam te pory. Wschód i zachód.
To zawsze wyjątkowe momenty.
Noc jest... powiedzmy sobie szczerze, trochę bardziej banalna. Ale ma coś w sobie.

Red Tower zawsze dobrze wygląda, ale nocą jakby dostojniej...


A Wy dajecie się czasem porwać swojemu miastu?

8 komentarzy:

  1. "...nie nadążam za Łodzią"...
    fajny cytat i jaki prawdziwy... coś mi się przypomniało, to było tak:
    Jedziemy autem na koncert. Nie ja prowadzę, ale pilotuję dziarsko:
    - Wiem, gdzie jest ten klub. Wiem na pewno. Mieszkałem przecież obok.
    Gdzieś już jesteśmy, chyba raczej blisko, ale...
    - No, i gdzie teraz?
    - Niby wiem, ale nie wiem.
    Rozglądam się dookoła, auto staje na chwilę litościwie. I nagle:
    - Okurwa! To przecież mój dawny blok! Co on tu robi?
    Litość zmienia się w politowanie:
    - Ty mi powiedz.
    W końcu jakoś dogoniłem tą dzielnicę i klub się pojawił. Ale cośmy sobie pojeździli, to nasze.
    i tak to jest...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. okay, ale ja tu zagaduję o swoich przygodach, a tym czasem fotki stygną, więc powiem tak, że podoba mi się pomysł tego samego ujęcia w różnych zoomach, szczególnie ta para /nie chce mi się liczyć od góry/ z Vienna House...

      Usuń
    2. Raz z chodnika, raz z dachu. Lubię takie kadry też. Urozmaica album, a przy okazji, po prostu lubię szukać wysokich perspektyw.

      Usuń
    3. taka seria kadrów z różnych POV może symulować film, dość efektowne zresztą, tak mi się to zresztą skojarzyło w pierwszym czytaniu...

      Usuń
    4. Często robię filmy tego typu, czasem dorzucam do środka kompilacje zdjęć.

      Usuń
    5. no, i napie... ups, grzecznie, bardzo, bardzo ładnie proszę rób, wykonuj to dalej :* :)

      Usuń
  2. Ciągle odkładam włóczęgę z aparatem, ciągle się coś innego dzieje, ale dajesz motywację, na pewno pójdę podobnym śladem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na Twoje zdjęcia. Jestem ciekawa jak to opracujesz. :)

      Usuń