poniedziałek, 7 kwietnia 2025

TEOFILÓW | historia dawnych osadników | minione lata gospodarcze.

Minionej niedzieli odbył się spacer z przewodnikiem, wspominający istnienie dawnych wsi na terenie dzisiejszego Teofilowa.

Można powiedzieć, że to była mocno refleksyjna wędrówka, pokazująca odchodzące w niepamięć pozostałości po osadnikach, które wkrótce pójdą pod buldożer.
Ginące pośród blokowisk historie nieistniejących już wsi Kały, Grabieniec i Kochanówka.

Przewodził w tej wędrówce Łukasz Śwituniak z Łódzkie HiStory, a organizatorem była Zielona Łódź.


Teofilów – osiedle bloków. Po nim nikt niczego się nie spodziewa. Jednakże odkąd tu mieszkam, zaczęłam cierpliwie i powoli dociekać historii tych terenów, czytać to i owo, a nawet odkrywać dawne ślady po osadnikach, mieszkających tu stulecia przed nami.
Zawsze miałam wrażenie, że przeprowadziłam się w dość smutne i szare miejsce. By powoli to zmieniać, szwendam się po okolicy i wypatruję ciekawostek.


Bardziej byłam skłonna uwierzyć, że historii sporo się naczytam, niż że cokolwiek tu znajdę. A znajdowałam.
Kiedy pojawiło się ogłoszenie o spacerze przewodnickim po moim osiedlu, bez wahania wzięłam w nim udział, bo to szczególne, kiedy można posłuchać wnikliwej analizy swojego grajdołka.

Przewodnicy coraz chętniej otwierają się na niemałe wyzwania, którymi są osiedla pozornie nieciekawe, przebudowane i odmienione nie do poznania. Bloki wyrosły tu lata temu, a jednak w tych ziemiach leżą jeszcze szczątki tych, którzy prowadzili tu tradycyjne gospodarstwa.


Jednym z takim miejsc jest teren osadników Olęderskich. Pisałam o nich i chętnie tę historię przytoczę raz jeszcze.

⏩ W jesiennej oprawie – dawna rzeźnia | jesień na osiedlu | rzeczka Bałutka | Złotno | rzeczka Jasieniec i dawna osada olęderska | Łódź po zmroku.

Jest to ostatnia pozostałość po osadnikach olęderskich. Drewniana chata pochodzi z XVIII wieku, a murowana jest młodsza.
Typowa zabudowa gospodarcza, niegdyś stała tu jeszcze stodoła i podobno za domem był staw.

Te tereny były podmokłe, człowiek mimo to próbował wszelkimi sposobami osiedlić się tutaj, jednak w tamtych czasach technicznie nie potrafiliśmy temu sprostać.

Z Holandii przybyli ludzie, którzy na swoich ziemiach opanowali tę sztukę do perfekcji i tutaj bezproblemowo pobudowali gospodarstwa.

Można śmiało powiedzieć, że odkąd wprowadzili się na nasze terytorium, Łódź przeżywała ożywienie gospodarcze.

Na tych zdjęciu widać wyraźnie, co czeka te chaty.










Holendrów pośród olędrów był mały procent, lecz przyjęło się, że olędrzy byli z Holandii. To bardziej potoczne rozumowanie skojarzeniowe.

Wcześniej na tych terenach znajdował się las, który nowoprzybyli mieszkańcy, musieli sobie wykarczować. Byli zwolnieni od pańszczyzny, ale płacili czynsz.

W dzisiejszych granicach Łodzi, olędrzy utworzyli tak naprawdę więcej osad.
Jedna z nich znajdowała się we wsi Chojny (dziś łódzkie osiedle). Osada ta, nosiła nazwę Holendry Choińskie.
W granicy Zarzewa (dziś również osiedle) i Chojen istniała osada Dąbrówka lub Dąbrowa.
Kolejna znajdowała się na wschód od Widzewa i nazwano ją Janów od imienia Jana, właściciela dóbr w Mileszkach. Obecnie Janów to także osiedle.
Kolejna osada olęderska powstała właśnie tutaj.

Ciekawostką jest, że za ul. Rąbieńską, istniało bardzo podobne gospodarstwo z tegoż okresu, o  identycznym układzie. Niestety na jego miejscu już stoi osiedle Maestria Park.

A że przy Cieplarnianej także budują, kwestią czasu było jak ogłoszą, że wkrótce ruiny gospodarstwa przestaną istnieć.

I taką niedawno otrzymałam informację. Teren będzie zrównany, historia zostanie w pamięci, gospodarstwo zniknie bezpowrotnie i staną tu bloki.


Przekraczaliśmy rzekę Jasieniec. Ponieważ Łódź rzekami stoi, a oficjalnie mało się o tym mówi, tak wspomnę, że ta jedna z naszych rzek ma 8,4 km i jest dopływem Neru.
Jej źródła znajduję się w okolicach ulicy Cieplarnianej, (powyższe chaty stoją wzdłuż tej ulicy).




Te miejsca znałam, ale zdumiewające było dowiedzieć się, że mieliśmy tu jeszcze jeden cmentarz.
O ekshumacji nikt niczego nie słyszał, szczątki ludzi nadal są w ziemi, a na nich stoi aktualnie plac zabaw.

Jak to się stało?

Ciała pod ziemią, zabawa na ziemi. Był to cmentarz ewangelicki. Złośliwi twierdzą, że gdyby była mowa o katolickim, cmentarz byłby nadal cmentarzem i ogrodzono by go.

Ów cmentarz zrównano z ziemią w połowie lat osiemdziesiątych. Założono go w wieku dziewiętnastym dla wsi Grabieniec (dziś osiedla Łodzi) i funkcjonował do roku 1945.
Gdy budowano tutejsze osiedle, stały tu jeszcze nagrobki.
Do czasów obecnych pozostał tylko niezagospodarowany plac, na którym lokalni degustatorzy trunków, spędzali noce i dnie.

W ramach budżetu obywatelskiego oraz projektu „Odnowa Teofilowa”, wybrano miejsce na plac zabaw, który wymarzył się mieszkańcom niniejszego osiedla. Ówczesny radny o nim wiedział i protestantom z Łodzi zaproponował polubownie pomnik. Oni zaś, woleliby ekshumację.

Dziś nie ma ani jednego, ani drugiego.
Niemniej... plac zabaw z tablicą cmentarną?
I na to również nie zgadza się parafia ewangelicko-augsburska w Łodzi, uważając to za niestosowne.

Radny, na pytanie, czy nie uważa za niestosowne budowanie placu zabaw na terenie dawnego cmentarza, odpowiedział, że bardziej niestosowne jest to, jak teren wygląda obecnie.

Stare drzewa niczym brama wejściowa na cmentarz.
Zdjęcie wykonałam z terenu byłego cmentarza, czyli dzisiejszego placu zabaw.

Obok stoją szeregowce, których budowa spotkała się z nie lada utrudnieniem, ponieważ w ziemi znaleziono mocne fundamenty dawnego kościoła.




Budynek, w którym było kiedyś kino. Niektórzy z uczestników spaceru, mieli z tym kinem związane wspomnienia, nawet pamiętali na jakim filmie byli tu ostatnio.



Na teren szpitala w Kochanówce nie wchodziliśmy, szpital działa nadal. Dla uzupełnienia, reportażu, dodaję dwa moje opracowania odnośnie:

⏩Szpital Psychiatryczny im. J. Babińskiego – I tu zawieszono czarną kartkę w kalendarzu Łodzi.
⏩Domy mieszkalne personelu "Kochanówki" | Szpital Psychiatryczny im. J. Babińskiego.




Park piastowski był metą naszej wędrówki. Tu pan przewodnik odpytał nas z wiedzy zdobytej na spacerze, a ci co dobrze odpowiadali, otrzymali upominki.





To był dobry czas. Pozdrawiam wszystkich uczestników. 💙

6 komentarzy:

  1. najpierw uległem na chwilę pewnej dezorientacji: "to Łódź się aż tak rozrosła?"... po prostu w pierwszym czytaniu pokręciłem miejscowości, przez jeden Teofilów przejeżdżałem jako dzieciak i jakoś tak się zapamiętało... to ja do mapy: ahaaa... tak poznałem drugi Teofilów, akurat dzięki Tobie, dziękować...
    ciekawe jest z tym kinem... pamiętam niektóre kina, które już dawno nie istnieją, pamiętam niektóre filmy centralnie w nich oglądane, ale jako ostatnie?... to już mnie przerasta... za to pamiętam pierwszą wizytę w kinie i jaki to był film...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkam na tym osiedlu, zobaczyłeś na mapie mój rewir.
      Pamięta kina, które już dawno nie działają i pamiętam filmy, jakie w nich oglądałam, bo to były czasy, w których bardzo mało chodziło się na filmy. Przynajmniej w moim życiorysie.
      Potem miałam BOOM! na kino i chodziłam dość regularnie, aż w końcu znienawidziłam ubożejącą kulturę na salach kinowych i chodzić zaprzestałam.

      Usuń
    2. aha, kwestia tych "olędrów" jako niby Holendrów to dość częsta sprawa, że jakiejś grupie ludzi przypina się etykietkę etniczną, czy narodową, która niekoniecznie się pokrywa ze stanem faktycznym... czy Krzyżacy to byli Niemcy?... tak, ale nie zawsze i niekoniecznie... czy Żydzi to Izraelici?... to też po części nieprawda... ciekawym przykładem są Seminole, plemię indiańskie z Florydy, których wielu było Murzynami, uciekinierami z plantacji... zresztą co tu dużo szukać: dla przeciętnego Polaka każdy Żółty to Chińczyk /"Chinol"/, obojętnie, czy jest z Wietnamu, Korei, czy Japonii...

      Usuń
  2. Można mieszkać gdzieś i zupełnie nie interesować się historią swojego miejsca, ale można tak, jak Ty głęboko sięgać do historii, by odkrywać prawdziwe perełki. Zajrzałam też do odnośnika- jesiennego postu. Przepiękne ujęcia, niesamowicie elektryzujące zdjęcia.
    O tych Olędrach też kiedyś czytałam i gdzieś niezbyt wyraźnie te informacje mi się w głowie kołaczą.
    Moja córka, która mieszka na Dąbrowie, też korzysta z takich spacerów z przewodnikiem. To jest bardzo dobra inicjatywa. Po jednym z takich spacerów zabrała nas do parku na Pięknej. Byłam w szoku, gdy w środku bardzo słonecznego dnia weszłam do tego parku.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkając w Szwajcarii, poznałam ją w kilka lat dużo lepiej niż tubylcy ją znali. Oni się dziwili, że takie rzeczy mają, kiedy z mężem pokazywaliśmy zdjęcia i opowiadaliśmy o wędrówkach.
      Dąbrowa to jeszcze obszar nieodkryty. W takim sensie, że nigdy nie byłam tam z aparatem. W jakimś interesie owszem, ale nie turystycznie. Chyba nabrałam ochoty, by tam się poszwendać...

      Usuń
    2. Chciałam wyszukać ulicę Piękną i mapy twierdzą, że ona nie istnieje. O_O

      Usuń