wtorek, 22 listopada 2022

Zmrożonym szlakiem cz. 2 – Park Julianowski

Zawsze miałam takie odczucia, że listopad jest wyjątkowo romantycznym miesiącem. Nie chodzi już nawet o tajemnicze mgły, ale po prostu – szybciej nadchodzący zachód słońca bywa spektakularny. Wieczory otulające ciepłem ulubionego swetra, zapach korzennych smaków roznoszących się po mieszkaniu, świece i skromne lampki.

Wędrówki szybciej dobiegają końca, albo kuszą do zapoznania się bliżej z nocą. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wędrować na jednośladzie, oglądać te wszystkie jakby senne miejsca. O wiele spokojniejsze i cichsze niż latem.

O tym parku dużo konkretnie opowiadałam tu ➤ "Park im. Adama Mickiewicza – Julianowski"

A dziś tylko pokażę co wyczarował nam w Łodzi listopad.





8 komentarzy:

  1. Ja tez najbardziej żałuję krótkiego dnia, ale za to światło bywa obłędne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja nie napisałam, że żałuję, tylko że mnie cieszy rychły wieczór. :)

      Usuń
  2. Za mokro, za zimno, za ciemno.. nie przekonasz mnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio próbuję kogoś przekonywać? Tak to brzmi?

      Usuń
  3. Piękne miejsce :D Muszę się wybrać!
    Pozdrawiam! Miłego dnia :)
    Zapraszam również do mnie w wolnej chwili ;) (nie mam profilu bloggera, dlatego zostawiam link)
    Wildfiret

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest nas niewielu, którzy lubią te krótkie dni:) ja bardzo lubię listopad, mimo tego ogólnego sceptycyzmu wśród ludzi.
    Zachody słońca piękne!

    OdpowiedzUsuń