Temperatura na minusie, słońce w zenicie, czas wolny → w tym miejscu rodzi się pomysł. Taki odradzający, wypełniający natchnieniem i zadowalająco wpędzający w tuzin następnych pomysłów.
Wsiadam na rower, jadę dobrze znanym szlakiem, opuszczam teren zabudowany. Las zamyka mnie w swoich objęciach, a za moimi plecami cichnie zgiełk. Wreszcie jestem we właściwym miejscu, czuję to w środku. Zmienia się zapach, otoczenie uspokaja.
Na drugim brzegu Bzury jedzie mężczyzna na koniu. Tam gdzie tafla nie zamarzła, pływają kaczki oraz łabędzia rodzina. Spacerujący alejkami ludzie cicho ze sobą rozmawiają. Na plaży Morsy, już nikogo to nie dziwi. Dawniej kąpiele we wpół zamarzniętym stawie wywoływały poruszenie, pisano o tym w gazetach, dziś to normalne.
Zapowiada się piękna przygoda.
O Arturówku więcej opowiedziałam tu ➤ "przystań wypoczynkowa" a o całym tym lesie tutaj ➤ "Łódzkie Łagiewniki"
Wow, jak w krainie baśni...
OdpowiedzUsuńFantastyczne dzieła, jak malowane :)
OdpowiedzUsuńBardzo klimatyczne zdjęcia! Nasze rowery na razie schowane w piwnicy...
OdpowiedzUsuńTo je wyciągajcie. ;) Jest świetny czas na to, kiedy nie ma śniegu.
UsuńPięknie ujęcia :D!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Wildfiret
Świetne zdjęcia i podziwiam chęci do roweru gdy mróz. Ja bardziej lubię chodzić.
OdpowiedzUsuńJa też, jestem zdeklarowanym piechurem, ale rower też bardzo lubię, a ponieważ od kilku lat mieszkam znów na płaskim terenie, wrócił do łask.
Usuń