sobota, 17 lutego 2024

Las Gałkówek – Zielona Góra – 55km

Szkoda by było nie wykorzystać takiego dnia, kiedy 14⁰C za oknem, czyste niebo, a do tego człowiek ma możliwości. Taki był piątek w Łodzi. 😎
Nie lubię jeździć bez celu, więc cel wyszukałam na mapie bez większego trudu, bo łódzkie jest ciekawe!

P.S. jeżeli nie masz czasu, na dole jest filmik będący pełnometrażową kompilacją całą wyprawy.

Start → Bałuty

Z domu do manufaktury też mam kawałek, więc tu zrobiłam sobie pierwszą przerwę na dostosowanie się do panującej aury. Z rana ubrania szczelne na chłodny wiatr, który towarzyszył mi całą drogę, ale później nie miał on znaczenia. Słońce już nabrało mocy, część garderoby wylądowała w plecaku.

Warunki na rynku manufaktury – jeszcze spokój i jeszcze bez tłumów. Przed południem to najlepsza pora na załatwianie tutaj jakichkolwiek spraw i czerpanie przyjemności z oglądania interesującej architektury.
Jedno z drugim u mnie zawsze idzie w parze, mimo że byłam tu już chyba milion razy od kiedy manufaktura została otwarta. Kiedy to było...


Tuż obok jest Park Staromiejski, który niedawno pokazałam Wam po rewitalizacji. Było parę zapytań o zegar słoneczny, ponieważ nigdy nie pojawił się u mnie na blogu zarówno kilka lat temu jak i teraz.
Dlatego nadrabiam, oto nasz łódzki ser:

Znajduje się on w części niezrewitalizowanej, z tyłu za nim widać zabudowę Starego Rynku, który obecnie przechodzi kompletne odmłodzenie.

PIETRYNA

Stara, poczciwa i nieodżałowana. Jedna z ładniejszych ulic, największa liczba w pełni zrewitalizowanych kamienic (nie tylko fasada), ale mieszkać bym tam nie chciała, za dużo się dzieje. 😅

DO GRANICY ŁÓDZKIEJ

Dalej przejechałam całe śródmieście, Widzew, Janów i tu się na momencik zatrzymam. I pewnie tutaj zrozumieją mnie tylko kobiety... otóż nawet połowy trasy nie przebyłam, a mój pęcherz moczowy już uzyskał stan niebezpiecznego naprężenia. Wokół ani szansy na siusiu, był jeszcze "Park Leśny", ale o tej porze roku rzadki i prześwitujący, trzeba by głębiej w chaszcze.
Pozostaje drugi problem, gdzie zostawić rower? W chaszcze ciągnąć go nie bardzo, bo będzie zwracał na mnie uwagę. – Boże... – myślę sobie – umrę na siku!

Umysł zaczął intensywnie pracować z chęci ocalenia życia. Po drodze był duży hipermarket, ale problem w tym, że nie wzięłam ze sobą łańcucha do roweru.
Potrzebowałam osobę, której ufam. 😶
I NAGLE na drodze pojawiła się MOJA MAMA, która akurat szła do tegoż obiektu.

Bożesztymójuratowana...

Za Janowem granica i Andrespol, piękna ścieżka rowerowa, bardzo mnie to ucieszyło, bo tam natężenie ruchu jest ogromne.

TAKA SYTUACJA

Niech mi ktoś powie → jeśli pojechałam dalej tą drogą, to w której wsi w końcu byłam?

DZIWÓW NIE KONIEC

GPS kazał mi jechać prosto, podczas gdy droga ewidentnie wiodła w prawo. Na wprost nie było nawet wydeptanej ścieżki, nic kompletnie, a dalej nie widziałam żadnej drogi, tylko parę gospodarstw i las, nie wiadomo, czy dałoby się tam przejść, czy nie było ogrodzeń.

Wyłączyłam więc GPS, spojrzałam na samą mapę i pojechałam inaczej.

ZIELONA GÓRA

Miałam w tym tygodniu zdobyć górę, niech więc będzie zielona. Kwestię geograficzną zostawię w spokoju.

LAS GAŁKÓWEK

56,35 ha lasu bukowo – jodłowego o cechach pierwotnych. Rezerwat jest jednym z nielicznych w okolicach Łodzi, który daje wyobrażenie o tym, jak wyglądały kiedyś puszcze pokrywające tereny. Zachował się tu naturalny drzewostan charakterystyczny dla wysoczyzn morenowych.
Jest dla mnie interesujący, dlatego zamierzam wrócić do tego lasu, ale na pieszą wędrówkę i z aparatem (dziś tylko telefon).

BUNKIER?

Wybrałam na mapie opis "Obiekt Wojskowy Historyczny". Co się okazało, on w istocie wygląda jak bunkier, ale przyjrzawszy się mu z bliska, można łatwo się domyśleć, że to tylko element rurociągu.
Na nagraniu może nie być widać, więc dodam, że w środku jest głęboki dół i pełno wody.
Z informacji jakie później wyczytałam w necie, wynika, że mam rację. Rurociąg nie jest użytkowany od 2004 roku.

Film ze środka jest na końcu wpisu.
Ogólnie las oferuje ciekawe klimaty, może bardziej z nazwy są atrakcyjne niżeli wizualnie, lecz historia jaka się z tymi punktami kryje, jest ciekawym dodatkiem do wędrówki. Szczegóły na mapce poniżej.

I tak w obie strony pękło tego dnia 55 km.

Własnej roboty kotlecik z wołowiny. Do tego baton z dodatkowymi proteinkami i BCAA. Dużo mocy na powrót. W bidonie izotonik z l-argininą i witaminką C.




12 komentarzy:

  1. Kochana!
    Dziękuję za to Twoje podróżowanie, bo razem z Tobą mogę poznawać ciekawe miejsca, za co dziękuję:)
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tym Gałkówku już chyba było dawniej, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się zastanawiałam, czy wejdziesz do środka tej dziury?
    Trasa zacna widokowo i tlenowo, no i trening super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak widać na nagraniu, nie dało się.
      I relaks dla myśli. Lubię długie samotne trasy.

      Usuń
  4. Biedny małżonek, zamiast go wygrzać, rosołku nagotować i żeby czuł się zaopiekowany w chorobie, by wrócił prędko do zdrowia, to się gdzieś włóczysz po wsiach, lasach i bunkrach. Dobrze, że Cię nic nie zeżarło! 🫣
    Dużo zdrowia i... spokojnej pracy. W zdrowym ciele zdrowy duch. 😉👍Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż nie jest obłożnie chory. W pierwszym dniu kiedy gorączkował i leżał w łóżku, miałam 12-godzinną zmianę, więc musiał sobie radzić sam. Potem już chodził po mieszkaniu normalnie, gorączka ustąpiła. On nie potrzebuje aż takiej opieki, trochę kaszlu, kataru - w tym mu nie pomogę. A że ma czas, to sam się wziął za gotowanie. Normalne, że ja muszę zakupy robić i rzeczy, powiedzmy, bardziej wysiłkowe.
      A co mnie tam zeżreć miało?
      Dzięki i pozdrawiam. 😊

      Usuń
  5. Witaj końcówką lutego
    Już myślałam, że będzie prawdziwy bunkier...:)))
    Kolejna ciekawa trasa.
    Pozdrawiam nadzieją na uśmiech rumianego księżyca dzisiaj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że będzie bunkier. Nie ma jak przygoda i nieznane. ;D

      Usuń