Odpowiadam, że życiem: dynamiką miasta czyli ludźmi niejako. Tego typu artyzm to pełna swoboda i ekspresja, często z domieszką niedopowiedzenia.
Są to ulotne chwile, najlepiej wzbudzające emocje, czasem ironię. Moją ulubioną ostatnio odmianą jest geometria miasta. Bardzo często na moich kadrach widać taką regularną harmonijność.
Za tym płynie też umiejętność obserwacji i poszukiwania espritu, czasem tragifarsy czy jakichkolwiek mocniejszych bodźców.
Paleta możliwości jest naprawdę szeroka.
Dziś zabieram Was na łódzkie ulice po zmierzchu. To mój romans z miastem, mój sposób na odnajdywanie własnej wewnętrznej harmonii. I przy okazji trochę Wam opowiem o fotografii ulicznej.
Fotografia uliczna nie opowiada historii w takim sensie, że jedyną historią jaką może mieć w przekazie, jest opowieść zamknięta w jednym kadrze. Coś jak plakat.
Dokumenty czy reportaże, to seria obrazów ukazujących dane miejsce bądź wydarzenie. Fotografia uliczna to pojedyncze obrazy artystyczne, coś jak dzieła sztuki malarza. Nie ma linearnej historii.
Fotografia uliczna to bardzo esencjonalny przekaz.
Widok na lofty. |
Przędzalnia Scheiblera, obecnie niedostępna i pilnowana – ale ja już tam oczywiście byłam. |
Ruina obok dawnej przędzalni cienkoprzędnej Grohmanna. |
Przy tej ulicy mieszkałam z rodzicami jako dzieciak. Pierwsze lata, jeszcze przed zerówką. |
Pozostajemy jeszcze na Księżym Młynie, bo noc zapada o tej porze roku bardzo wcześnie i nie tracimy nic z nocy, kiedy zegar pokazuje, że jeszcze mamy dzień do dyspozycji.
Obecnej zimy oswoiłam noc. Te zdjęcia pokazują moje posuwanie się na przód, kiedy dręcząc aparat starymi duchami tego zabytkowego osiedla, przenosiłam statyw z kąta w kąt.
Czarna magia zadziała się, gdy na planie nocy pojawiła się mgła.
![]() |
Stopniowanie umiejętności zaczynam od "za ciemno mi" 😁 |
Najazd mgły skomplikował sprawę, ale muszę przyznać, że było epicko.
Naczytałam się horrorów o wampirach (a te przeważnie mają jakiś motyw miłosny) i teraz dla mnie wszystko co tonie w tajemnicy, jest ultra-romantyczne.
A mgła jest tajemnicą zżerającą przeważnie tło. I nie raz (w górach o to najłatwiej), sama dawałam się pożreć, znikałam, a wokół mnie nie było niczego. Bardzo podniecające uczucie.
W mieście na pewno rzadziej mamy możliwość zniknąć niż w górach, ale miasto ma zupełnie inny rodzaj temperamentu i przede wszystkim kompleksji.
Tu mój romans nabiera zaiste dynamiki.
Byłam tej zimy 4 razy na tym osiedlu, bo nie jest tak łatwe jak rozświetlona Piotrkowska czy jaśniuteńki Monopolis.
Jako fotograf-kombinator, dostawszy do ręki właściwe karty, zaczęłam z nich układać kilometry pasjansów. Zdaję sobie sprawę z tego, że ten romans jest na lata i chciałabym już wkrótce mówić, że poślubiłam tę pracę, okazując się równie szurnięta jak Sherlock Holmes ekscytujący się każdą zagadką – tak ja, każdym reportażem, każdym wnętrzem i każdą ulicą.
Opuśćmy już może Księży Młyn, zaczerpnijmy nieco powietrza i spójrzmy na centrum z góry.
To obecnie moja ulubiona perspektywa, nie będę strzępić języka dlaczego akurat tak. Po prostu, od zawsze lubiłam wejść gdzieś wyżej. Jako dziecko właziłam na szafę (razem z moim kotem), łaziłam po drzewach itd., potem przerzuciłam swój potencjał na Alpy.
A obecnie świruję dachowca w Łodzi. Kolega mnie tak przezwał, pozdrawiam Krejzola. 👋
Uważam, że to dużo bezpieczniejsze niż góry, bo góry zabić mogą każdego, a drabiny i dachy zabijają głównie nietrzeźwych.
![]() |
Drobny przegryw z mgłą. |
Cała historia posuwa się dalej i zwykła pasować do takiej z happy and'em. Oto właśnie chodzi. Małymi krokami do milowych skoków. Nie każdy od razu urodził się olimpijczykiem.
Centrum to prawdziwy magazyn zdarzeń. Jest tu całe mnóstwo pola do obserwacji, ludzie, zgiełk i wachlarz emocji w tym zawarty, trzeba tylko wiedzieć czego się szuka.
Wspominałam o tej geometrii... Moją uwagę ściągnęły na siebie łódzkie drapacze chmur. Tu może nie ma żadnej silnej emocji, ale zachować dobrą pionizację z dołu, to też nie zawsze wychodzi.
Uliczna "martwa natura"? 😅
Kino Silver Screen. |
Piotrkowska Centrum. |
Przejście podziemne. |
Piotrkowska Centrum z drugiej strony. |
U stóp Red Tower. |
Mural z nawiązaniem do przedwojennego rozwoju lotnictwa w Polsce. UNIQA przy ul. Gdańskiej |
Tutaj po zmroku rozpoczyna się koncert świateł. Ostatnio spodobały mi się te małe iskierki na zdjęciach, więc można powiedzieć, że chodzę tam dla fotograficznej przyjemności.
Mam naturę poszukiwacza pozytywów, ogólnie światła w życiu i tutaj znajduję go bardzo dużo.
"Spytała go, co może być pięknego w szarym deszczowym dniu, a on opowiadał o niuansach barw"
– Éric-Emmanuel Schmitt "Historie miłosne"
Bardzo lubię ten cytat.
Mówi się, że coś jest brzydkie jak listopadowa noc.
W oczach wielu, odbija się szarość dnia, a w moich plączą się iskierki.
Miasto w deszczu po zmroku to może być majstersztyk.
W tych odbiciach rozgrywa się najciekawsza magia. Smakowanie życia w 1/100 sekundy (Marc Riboud). Świat jest moją pracownią, dlatego nie istnieje dla mnie szarość dnia.
"Jeżeli piękno nie będzie istnieć w nas samych, to jak w ogóle będziemy mogli je zauważyć?"
– Ernst Haas
"Chodziliśmy nie szukając się, ale wiedząc, że chodzimy po to, żeby się znaleźć."
– Julio Cortázar
Życie może być płomienne. Może być wiarą w coś inspirującego, co pozwala stawać się lepszymi niż jesteśmy. Inspiracja budzi w nas mobilizację. I tym warto zarażać. Niech przenosi się jak wirus.
![]() |
Park na Zdrowiu. |
Zakamarek Teofilowa we mgle. |
Szarańcza fotogrtaficzna
Siedząc na grupach fotograficznych mojego miasta, najczęściej widzę uliczne konteksty i zastanawiam się, czy aby zasada spontaniczności w tej dziedzinie, nie była wzięta nazbyt serio.
Ale sztuka nie jest od rozumienia jej, bo dla autora jego zdjęcia są ładne.
Lepiej opinie schować do kieszeni. Twórca ma tę przyjemność w swej pracy, że rozkoszuje się tworzeniem i możemy mu tej rozkoszy najwyżej zazdrościć. Tyle w kwestii romansu. ;)
Nie wystarczy tylko pstryknąć.
No dziś uraczyłam się setnie! Ogólnie i w detalach świetne kadry, a ostatnie zdjęcia to prawdziwa magia, światło rozproszone przez mgłę i drzewa...możesz zainspirować niejednego fotografa amatora!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. :) Ostatnie zdjęcia są przyrodą malowane. :)
UsuńNie widzę nic romantycznego we mgle, że oko wykol. Raczej mnóstwo trudności w nawigacji. Ale Ty znalazłaś na nią sposób, gdyż Twoje fotografie z mgłą zyskują marlarskie walory i tajemnicę. Zaciekawiają. Widzę, że nauka nie idzie w las, a przemierza ulice miasta. ;) Zdjęcia Łodzi są inspirujące i mimo późnej pory są wyraźne. Światło w fotografii odgrywa kluczową rolę. Z przyjemnością przeczytałam i obejrzałam. Dobrego tygodnia Ci życzę.🤗
OdpowiedzUsuńNa pewno na statywie zrobię lepsze zdjęcie, będzie ostre, wyraźne i złapie więcej światła. Większość jednak robię z ręki. Zatrzymuję się na krótko, bo lubię się poruszać, przemykać ulicami, poszukiwać. Lubię dynamizm.
UsuńA czasami lubię się gdzieś rozsiąść, rozstawić statyw i łapać rozmycia ruchu. Ale tylko czasami. Może to być błąd, bo widzę, że z goła lepiej i staranniej wychodzą te zdjęcia, na których nie skąpię czasu. Zwłaszcza chodzi o noc.
Dziękuję i również życzę Ci dobrych dni. :)
https://youtu.be/HUTtSU_6y1c?si=bU5FfwjPnoGPaDbi
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
miasto zupełnie inaczej wygląda za dnia, jasności i po zmroku...
Usuńale truizm, masakra, ale niech już zostanie, LOL...
po prostu jak oglądam te wiaty Piotrkowska Centrum to tak mi się przypomniało, że jakiś czas temu robiłaś je za dnia...
co by tu jeszcze wybrać... skuterek z rzodkiewkami?... na pewno rzodkiewkami?...
no, i akwedukt... znaczy to nie jest żaden akwedukt, ale tak wygląda...
aha, ten Księży Młyn to jak rozumiem stacja kolejowa też tam jest, tak?...
Będąc w okolicy, robię zdjęcia, powtarzalność jest nieunikniona, a nocą najlepiej wyglądają takie oświetlone, barwne obiekty, więc tak - nie zarzekam się - dane miejsce nie raz wyląduje w moim kadrze. Byle nie za często. ;P Staram się zmieniać perspektywę, od innej strony, może z góry, inna pora.
UsuńSkuterek miał coś sztucznego.
O Przędzalnii Scheiblera będę robić cały osobny artykuł, bo byłam w środku w tym wysokim, wielkim gmachu.
Księży Młyn opisywałam tu -> https://mieszkamwlodzi.blogspot.com/2024/08/ksiezy-myn-dziedzictwo-karola.html
Kolej rozwoziła materiały po fabryce.