Wstrętne, paskudne studnie, ciemnica w mieszkaniu, widok z okna na mury... czy faktycznie w tamtych czasach budowano bez pomyślunku, byle ućkać tych kamienic, byle za czynsz do kieszeni wpadało?
Jak to było, o co chodziło – dziś wyjaśniam termin "łódzkiej studni", porozmawiamy też o ciasnych, wąskich klatkach schodowych.
Odpowiedź może wydawać się na razie prozaiczna: czasem są to dziedzińce, a czasem po prostu świetliki.
Te małe i ciasne podwórka, dopiero w naszych rękach zamieniły się w miejsca wypoczynku, oprószone zielenią. Ale co z ich cciasnotą?
Dużo i długo by mówić ogółem o kamienicach, ale ja mam bzika na punkcie klatek schodowych i podwórek, więc to oczywiste, że oba tematy opracowałam w rozszerzeniu.
Nasze zróżnicowanie przestrzenne na tle Europy Zachodniej jest specyfiką łódzką i podobno również amerykańską.
Zaczynamy – na podstawie książki "Typologia łódzkiej kamienicy" autorów: Michał Domińczak i Artur Zaguła.