środa, 24 kwietnia 2024

Cmentarz żydowski.

Pod wodzą znanego łódzkiego przewodnika i pasjonata Łodzi, odbyliśmy w minioną niedzielę spacer po największej nekropolii żydowskiej w Polsce, która mieści się właśnie w naszym mieście przy ulicy Brackiej.

Poza bogatą zawartością historyczną, wyniosłam ze spotkania kilka ciekawostek, o których nie miałam pojęcia. A czy Wy wiedzieliście, że na cmentarze żydowskie nie powinno się mówić "kirkut"? Ponoć żydowska brać walczy z tym błędem, ale słowo zostało tak spopularyzowane, że pojawia się nawet w książkach. Słowo to przez samych Żydów jest postrzegane negatywnie, lepiej więc mówić po prostu "cmentarz".

Pierwszy raz na tym cmentarzu byłam, jeśli dobrze pamiętam, około dziesięciu lat temu. Wtedy odwiedziła mnie przyjaciółka z Zabrza i razem spacerowałyśmy licznymi alejkami.
Jednak wtedy wierzyłyśmy w wiele mitów dot. kultury i religii żydowskiej, które z biegiem lat były dementowane przez różne środowiska osób mających większą wiedzę niż ja.

Tym razem wybrałam się tutaj z mężem, który odwiedzał cmentarz po raz pierwszy. I chyba zostały obalone już ostatnie błędne myśli o Żydach jakie miałam. To była dla mnie taka kropka nad "i".

Człowiek uczy się całe życie i chwała Bogu, że jeszcze może i znajduje na to czas w tym zabieganym świecie.

Nasza przygoda zaczęła się już od momentu zaparkowania samochodu pod ogrodzeniem cmentarza. W wielkim mieście parkuje się tam gdzie jest miejsce, a nie tam gdzie bliżej. ;)
Powędrowaliśmy więc wzdłuż ceglanego muru z jednego narożnika w drugi. Cmentarz ma 42,37 ha. Wszystkie bramy cmentarne są pięknie zachowane, warto więc zrobić sobie taką rundkę.
Gdy tak szliśmy, zatrzymał się koło nas samochód.
– Wy też na wycieczkę?
– Tak, właśnie szukamy domu pogrzebowego.
– My też, to chyba właściwy kierunek.
Oczywiście popitoliłam informacje, byłam przekonana, że zbiórka jest pod inną bramą, ale gdy weszliśmy do środka kancelarii, pierwsze co zobaczyłam to czapkę z napisem "MASŁO" – aha, to jednak tutaj będzie – pomyślałam sobie.
Tę kultową czapkę ze sklepu dla zdrowych i chorych "Pan tu nie stał", nosi nasz przewodnik.
My też poznaliśmy tę markę ⏩możecie sobie TU kliknąć i zobaczyć, co tam jest.

Wnętrze domu pogrzebowego.

Miejscem startowym naszej podróży w przeszłość było ciekawe architektonicznie miejsce przygotowywania zwłok. To największy w Polsce dom przedpogrzebowy.
Po bokach znajdują się dwie osobne sale służące przygotowywaniu zwłok do pochówku. Tutaj na metalowym stole myto ciało i zawijano je w całun.
Ciała mężczyzn myto w sali po prawej stronie i rzecz oczywista, zajmowali się tym mężczyźni.  Kobiece ciała myto w sali po lewej stronie i zajmowały się tym kobiety.
Gotowe ciało owinięte w całun, przewożono do miejsca określanego jako „wieczny dom” albo "dobry dom".



Oryginalny XIX-wieczny karawan.

Stół do mycia zwłok.

Żydzi nie są chowani na siedząco, to absolutny mit. Na tym cmentarzu byli kładzeni w trumnach koniecznie bez elementów metalowych, które – mogłoby się wydawać – muszą spajać te cztery deski, ale jak się okazuje jest to do tego stopnia ważne, że niekiedy sprawdza się taką trumnę wykrywaczem metali.
Trumna jest nawiercana od spodu, aby szybciej doszło do rozłożenia się ciała → aby szybciej obróciło się w proch.


Przed wejściem na cmentarz przyjrzałam się bliżej architekturze zewnętrznej tego budynku.
Moje oczy wędrowały wszędzie, ale uszy były bardzo uważne. Interesuje mnie ten temat, nie chciałam przepuścić ani słowa i nie będę ukrywać, że same cmentarze też bardzo lubię. Nie wiem czy to moja wewnętrzna potrzeba przebywania w cichych i dzikich (poniekąd) miejscach, czy po prostu zaklęty w tych płytach grobowych spokój, przyciągają mnie już od wielu lat.
A propos fauny, na tym cmentarzu żyje bardzo dużo ptaków, których śpiew towarzyszył nam przez cały czas. Ponad to mieszka tu dość pokaźna populacja nietoperzy.

Obok domu oczyszczenia stoi pomnik wyobrażający komin z obozu zagłady. Obok relief z połamanym drzewem dębowym z gałązką odradzającą się jako Izrael.
Jeśli będziecie kiedyś na tym cmentarzu, zwróćcie na niego uwagę. Bardzo wymowna rzeźba.
(Nie zrobiłam zdjęcia)




Brama wejściowa na cmentarz.


Na cmentarzu moją uwagę przykuła bujna roślinność. 8 tys. drzew w tym starodrzewów, wiele z nich jest gęsto porośnięta bluszczem aż po samą koronę. Robi to imponujące wrażenie, które mnie osobiście przypomina stare szwajcarskie góry, których lasy często wyglądają właśnie tak. Z tą różnicą, że rosną na sporej pochyłości, a tu mamy płaski teren.

Ciekawostka → cmentarz żydowski na sporej pochyłości już też widziałam. Mieści się on w miejscowości Biała. Absolutna perełka i pierwsza rzecz, która wymiotła mnie z pokoju gościnnego jak tylko ogarnęłam, że takie cudeńko tu mają. 0,546 ha na stoku wzgórza, ok. 3 tys. grobów.
    Cmentarz powstał w XVII wieku. Do dnia dzisiejszego zachowało się ok. 921 stel nagrobnych, słupy (fragment ogrodzenia), fundamenty domu przedpogrzebowego, fundamenty domu grabarza (XIX wiek) oraz brama cmentarna z XVII–XVIII wieku.

Cmentarz w Białej.

Jeśli chcecie zobaczyć więcej o tej miejscowości i o tym cmentarzu, zapraszam na mój prywatny blog ⏩Biała. Interesująca i nieznana.


Myślę, by Was nie zasypać zdjęciami, ale ten opór chyba nie ma sensu...
Myślę też, że zasypywać Was informacjami też nie ma sensu, bo każdy jeśli zechce, może sam sobie doczytać, ale najlepiej posłuchać kogoś, kto taką wiedzę podaje na tacy. Dlatego jeśli wybieracie się do Łodzi, polecam wycieczkę z przewodnikiem.



Fakty w skrócie:

Prócz macew ujrzymy tu wyszukane formy grobów od antycznych po eklektyczne i secesyjne.

Po II w.ś. powstało „pole gettowe”, plac masowych i anonimowych pochówków → 45 000 mieszkańców łódzkiego getta, zbiorowa mogiła członków organizacji „Promieniści” i Żołnierzy Gwardii Ludowej.
Spoczywa tu 613 ciał Romów i Sinti z obozu cygańskiego.




Tych grobów już nie ma kto odwiedzać, rodziny nie żyją po holokauście. Właściwie tylko na nielicznych można dostrzec jakąś lampkę, ale uwaga, tutaj nie uświadczycie ciętych kwiatów, wszak są one martwe czy umierające... to nie wypada po prostu.
Zdarza się ozdoba z kwiatów suszonych.

Znicze raczej są kupowane na miejscu. Bez krzyżyków, bez żadnych aniołków i tego typu zdobień jakie znamy z cmentarzy katolickich.

Najlepiej jest zostawić na płycie kamyk ku pamięci.




































Mauzoleum Izraela Poznańskiego

Tej rodziny chyba przedstawiać nie trzeba. Już dość często pisałam o ich dużej spuściźnie jaką pozostawili po sobie w Łodzi, warto sobie przypomnieć:

⏩Imperium Izraela Poznańskiego.
⏩Pałac Izraela Poznańskiego. (z zewnątrz - detale)
⏩Manufaktura – imperium Łodzian. (także po Poznańskim)
⏩Famuły Poznańskiego.


Poprzednim razem krata do mauzoleum była zamknięta, dlatego z niedoczekaniem od samego początku wycieczki, miałam głęboka nadzieję, że tym razem będę mogła wejść do środka. Marzenie się ziściło.
Nie wiem czy normalnie już krata bywa otwarta, czy tylko jak są zaplanowane wycieczki, bo widziałam równolegle z nami jeszcze jedną, może to taki dzień dydaktyczny z oglądaniem wszystkiego z bliska?
Tak czy owak... TADAM!:

Secesyjne mauzoleum Poznańskich to jedno z takich miejsc, które rzuca się w oczy już z daleka. I na pewno kuło w oczy wielu w tamtych czasach, ponieważ powstało kompletnie wbrew prawom religijnym. Izrael Poznański wzniósł monumentalny grobowiec, którego projekt zresztą osobiście zaaprobował.
Dokładnie trzy lata po jego śmierci powstał ten biały budynek, w którym złożono go razem ze swoją żoną Leonią.

Obiekt powstał z granitu i marmuru. Mauzoleum ma formę tolosa na podstawie koła o średnicy 14,64 m, wysokość: 15 m.

Szeroki architraw, z posadowioną na nich kopułą o profilu schodkowym, oparty jest na ośmiu masywnych kolumnach o wysokości 5,25 m i czterech filarach oddzielających pary kolumn. Zdobiły go spiżowe girlandy w stylu secesyjnym, które w latach 80. XX w. zostały zdemontowane i przechowywane są w magazynie cmentarza.

    – podaje Wikipedia

Wewnątrz znajdują się dwa sarkofagi z czerwonego marmuru prawdopodobnie puste. Nikt ich nie prześwietlał, ale legendy o bogactwach w nich ukrytych, kusiły ludzi do tego, by poszukać szczęścia w tych obu reliktach. Robiono odwierty, by móc zajrzeć do środka, stąd na bokach dziury. Niczego jednak nie odnaleziono.
Zwłoki państwa Poznańskich najprawdopodobniej są pochowane gdzieś na terenie tego obiektu, możliwe że po prostu pod mauzoleum.

To co przykuwa uwagę, to piękna kopuła ozdobiona szklaną mozaiką. 2 mln kawałeczków wizualizują symbolicznie cztery rajskie rzeki.
Palmy, a pomiędzy nimi hebrajskie wersety biblijne, nawiązujące do imienia Izraela.





Naprzeciwko mauzoleum Poznańskiego znajduje się grób Menachema Bornsztajna znanego jako, jako „Ślepy Maks”. Jest to postać pochodząca z bałuckiego półświatka – jeden z najsłynniejszych gangsterów przedwojennej Łodzi, którego obwołano "królem Bałut".

Nie wiem skąd to nagłe zainteresowanie, ale nie doczekałam się podejścia do tego grobu, nie zrobiłam więc zdjęcia. Przewodnik już był hen daleko, a wianuszek zafascynowanych oglądających wcale nie topniał. Odpuściłam... musiałam podbiec... O_o'


Grób rodziny Silberstein

Stoi tuż obok Poznańskich.
Mało się o tym nazwisku słyszy. Kim byli Ci ludzie?

Markus Silberstein był polskim fabrykantem pochodzenia żydowskiego i jednym z najbogatszych łódzkich fabrykantów XIX wieku.
Odnoszę wrażenie, iż nawet ożenek miał zgodnie z planem być intratny, bowiem Hudesa (Teresa) Cohn wniosła w posagu 3500 rubli. Dzięki temu Markus mógł otworzyć domu handlowy przy ulicy Nowomiejskiej. Później przyszedł czas na tkalnię mechaniczną przy ul. Piotrkowskiej; następne jego dzieła to też tkalnie (powstały kolejne 3), aż w końcu uruchomił przędzalnię przy dzisiejszej ulicy Wigury. (Jeszcze jedną tkalnię otworzył w Zduńskiej Woli).

Silbersteinowie kupili majątek Lisowice, który mogliście oglądać przy okazji fotorelacji z Lisowic penetracji. Gorąco zapraszam, bo to przepiękne miejsce. ⏩Lisowice – szlak nad Mrogą.

Willa Silbersteinów w Lisowicach.



















Zwróćcie uwagę na to, że reliefy nie są antropomorficzne. Występują różne symbole określające zmarłego, np, u kobiet przeważnie była to świeca. Dużo jest też ksiąg i znaków błogosławieństwa.
Ciekawostką jest to, że na całym cmentarzu jest tylko jeden pomnik antropomorficzny. Jeden jedyny, blisko głównego wejścia.

Nad nazwiskiem widnieje skrót B.p. czyli Błogosławionej pamięci. Nigdy Ś.p.

Przyjrzyjcie się dokładniej symbolom. Często pojawiają się dłonie ułożone w pewien charakterystyczny sposób. Jest to błogosławieństwo.
Ciekawostką jest, że taki znak pokazany dłonią, oznaczał pozdrowienie wolkańskie w "Star Treck" i jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli tego uniwersum.













Doły znajdujące się przy murze od strony ul. Zmiennej. powstały w 1945 r. i miały stać się grobami dla ostatnich kilkuset Żydów już po likwidacji getta. Egzekucję tę jednak udaremniono dzięki szybkiemu działaniu Armii Czerwonej. Doły jednak pozostały.




Pozdrawiamy tego pana z "masłem" na głowie.
Nasza wspólna przygoda zakończyła się delikatnym żartem o Żydach. Kawałów opowiadać nie umiem, więc nawet nie będę próbować. ;)
Zdumiewające jest to, że na cały dzień zapowiadano opady i to jest kolejny raz kiedy możemy udowodnić, że mamy chody z Górą. ;) Bo później trochę popadało i powiało...
Ogólnie to kwiecień-plecień, co tu dużo mówić, rano sypał śnieg. Nie ma na co narzekać, tylko właściwie się ubierać.

Takie wydarzenia uświadamiają mi w jak wielce ciekawym mieście przyszło mi urodzić się i mieszkać. Żyć w miejscu historycznym, bogatym kulturowo i niewątpliwie ociekającym nowatorskością.
To sprzężenie starej zabudowy z hiper nowoczesną. Połączenie dobrego kawałka historii z tą bardziej ponurą jej wersją.
Życie i śmierć, piękno i brzydota, czyste rzeki i ścieki, piękny czar i przekleństwo.
Wiele jeszcze jest tutaj do zrobienia, ale wiele już powstało. Pięknieje nam ta nasza Łódź, zmywając z siebie resztki krwi getta. Błyszcząc w słońcu czarnym żeliwem wielu konstrukcji. Emanując nadzieją na coraz lepsze jutro.

Amen.


Inne w klimacie:
Fotorelacja ze starego cmentarza przy ul. Ogrodowej ⏩Stary cmentarz - pomnik historii.



9 komentarzy:

  1. Wspaniała wycieczka, ciekawostki tego typu bardzo lubię!
    Cmentarze żydowskie zwiedzałam w Krakowie i Kazimierzu, z tego w moim mieście zostały szczątki.
    Takie miejsca mają niepowtarzalny klimat, jak żaden inny cmentarz , takie zawsze mam wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, odnoszę to samo wrażenie co Ty.

      Usuń
  2. Witaj słonecznie
    Tak, takie miejsca mają niepowtarzalną atmosferę. Niestety jest ich coraz mniej. W moim mieście przez lata taki cmentarz był zaniedbany. Pamiętam jak wchodziliśmy do niego przez dziurę w murze.
    Ostatnio na szczęście to się zmieniło.
    Pozdrawiam końcówką kwietnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość takich grobowców można uznać za zabytkowe, tutaj nawet nie powinna panować zasada opłacania miejsc grobowych pod "groźbą" złożenia kogoś innego... Taki stary plac to historia więcej niż człowiecza, ale po prostu pamięć zamierzchłych czasów. Często nie tylko nazwisko i życiorys zmarłego, ale i architektura samej płyty.
      Znajduję wiele opuszczonych cmentarzy w lasach, zaniedbanych, całkowicie zarośniętych i ma to swój urok. Pewnego razu odwiedziłam jeden z nich, okazało się, że już jest ogrodzony i wysprzątany. Stracił klimat, choć czy rzeczywiście o to w tym chodzi? Dla nas - dla żywych w znacznej mierze tak.

      Usuń
    2. Tym ostatnim pytaniem dałaś mi do myślenia

      Usuń
  3. Przeczytałam i obejrzałam z zapartym tchem. I zazdrością...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są cykliczne wędrówki i zawsze w niedzielę. Jesteś do tego mobilna. Co stoi na przeszkodzie?

      Usuń
  4. A ja się wciąż wybieram, ale na cmentarz wolę zdecydowanie chodzić jesienią, kiedy jest mniej zarosnięty. Łódź sie tak zmienia, że zamiast ubywac, przybywa mi miejsc na liście do zwiedzania, a czas biegnie...
    Gdzies czytałam o tym nieutozsamianiu pojęć, ale sami Żydzi niejednokrotnie nazywaja swoje cmentarze kirkutami, więc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesienią w złocie też musi być pięknie. Nie widziałam, ale sobie wyobrażam. Byłam raz latem, raz teraz wiosną.
      A łódzcy żydzi walczą z tym terminem, więc?

      Usuń